Czy Warszawa planuje odwet za Turów?
- Szczegóły
- Administrator
- Nadrzędna kategoria: Wiadomości
- Odsłony: 2154
Czesi nie przyjęli polskiej oferty w sporze o kopalnię Turów. Do zawarcia umowy nie doszło. Teraz w tamtejszych mediach publicyści zastanawiają się nad możliwymi konsekwencjami tego stanu rzeczy.
„W Warszawie czeska firma energetyczna popadła w niełaski, a fabryka Škody w mieście Mlada Boleslav obawia się o przyszłe zamówienia od polskich kontrahentów” – przytacza opinie dziennikarzy popularny portal Seznam w artykule „Czy Warszawa planuje odwet? Spór o Turów może mieć dla Czech dogrywkę”.
Padają podejrzenia, że Polska może zacząć domagać się przeglądu jakości wód gruntowych płynących z Czech, wreszcie zażądać ostatecznego rozwiązania problemu tlącej się wciąż hałdy Heřmanice w Ostrawie, z której uwalniane są emisje trujących związków do środowiska. Te z kolei przenoszone są z wiatrem w stronę polskich osiedli.
Hałda Heřmanice, to faktycznie spory problem ekologiczny, z którym nasi południowi sąsiedzi nie bardzo sobie radzą.
Strona czeska otwarcie przyznaje, że na 60 hektarach powierzchni hałdy piętrzy się 30 mln ton odpadów z nieczynnych już kopalń. Materiał – jak ustalono - zawiera około 11 proc. węgla i wiele innych odpadów poprzemysłowych emitujących do amosfery związki siarki. Kiedy kilka lat temu kontrolnie zmierzono temperaturę, w niektórych miejscach sięgała ona 620 st. C.
Czesi nie kryją, że na składowisku Heřmanice znajduje się coś więcej niż tylko odpady przeróbcze. W minionym stuleciu wywożono tu także niebezpieczne odpady z pobliskiej koksowni i ostrawskich zakładów chemicznych. Pozostałości oleju i smoły były składowane w stawach osadowych, więc część hałdy nasycona jest – jak przyznają - toksycznym koktajlem.
Co ciekawe, tamtejsi eksperci stwierdzili, że nie ma bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia ludzi. Według dostępnych informacji Państwowego Instytutu Zdrowia Publicznego w Ostrawie zanieczyszczenia nie rozprzestrzeniają się w powietrzu. Z drugiej strony – jak potwierdza portal Seznam - hałda pachnie jak setki kiepskiej jakości domowych kotłów, zasilanych najgorszym osadem węglowym i bardzo pyli. W ostatnich miesiącach tym bardziej, ponieważ hałda pogłębia tzw. ściany powietrzne, które mają odizolować tlące się odpady od tych nieobjętych dotąd pożarem.
Przeprowadzona przez niezależnych ekspertów analiza potwierdziła, że emitowane do atmosfery zanieczyszczenia przekraczają w wielu miejscach dopuszczalne normy. Diamo zaprezentowało wyniki zleconych przez siebie badań, które temu zaprzeczają.
Portal Seznam alarmuje, że podziemny pożar może spowodować katastrofę ekologiczną.
„Przecież wystarczyłoby, aby spalanie przeniosło się pod pokrywę leśną pokrywającą część hałdy i zacznie się problem. Płonąca kupa staje się w ten sposób bombą zegarową”.
Na problem zwraca także uwagę Jakub Unucka, zastępca hetmana morawsko-śląskiego.
- To największe źródło zanieczyszczenia poza kontrolą, jakie mamy w regionie – przyznaje.
- Do tej pory zanieczyszczenie powietrza nie jest aż tak poważne, a skażenie nie rozprzestrzenia się do wód gruntowych. Mamy tylko kilka lat, żeby coś zrobić z pożarem – komentuje.
źródło: nettg.pl, autor: KAJ