Zamknięcie kopalń nie zlikwiduje popytu na węgiel
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Wiadomości
Z jakimi problemami i wyzwaniami związanymi z górnictwem będą musieli zmierzyć się rządzący? – z takim pytaniem portal netTG.pl Gospodarka i Ludzie zwraca się do ludzi związanych z branżą węglową. Swoimi spostrzeżeniami w tej kwestii podzielił się z nami eurodeputowany i b. wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski.
– Bez wątpienia największym wyzwaniem dla nowego rządu będzie utrzymanie stabilności energetycznej i zapewnienie Polsce bezpieczeństwa energetycznego. To możliwe jest do osiągnięcia jedynie dzięki równoległym działaniom w kraju i w Brukseli, bo to tam zapadają kluczowe decyzje związane z polityką klimatyczną, a tym samym norm i obowiązków, które wpływają na polskie górnictwo, energetykę i przemysł – ocenia europoseł, który podkreśla w rozmowie z portalem netTG.pl Gospodarka i Ludzie, że w przyszłym roku kończy się kadencja Parlamentu Europejskiego.
– Wygląda na to, że po wyborach może zmienić się układ sił w europarlamencie, powołani zostaną nowi członkowie Komisji Europejskiej. To wielka szansa na zmiany w polityce klimatycznej, która w obecnym kształcie generuje olbrzymie koszty i nie przynosi spodziewanych efektów, a co więcej, nie uchroniła Unii przed kryzysem energetycznym, doprowadziła do blackoutów w wielu częściach Europy i skokowego wzrostu cen energii. Kiedy w grę wchodzi nasze bezpieczeństwo, trzeba odrzucić ideologię i spojrzeć pragmatycznie. Polityka klimatyczna UE dąży do całkowitego odrzucenia paliw kopalnych i oparcia systemu na energii odnawialnej. Wiele środowisk europejskich, a takie deklaracje padły także z ust liderów Zjednoczonej Lewicy, chce jak najszybszego, a nawet natychmiastowego zamknięcia kopalń węgla w Polsce – stwierdza Tobiszowski, który sygnalizuje dwie kwestie.
– Po pierwsze, zamknięcie kopalń nie zlikwiduje popytu na węgiel, tylko zmusi do importu. Najpierw musimy wybudować alternatywne źródła, a kiedy będzie już ich odpowiednio dużo, spadnie popyt na węgiel, co w naturalny, rynkowy sposób – ewolucyjnie – obniży wydobycie – bo też trzeba pamiętać, że węgiel kamienny wykorzystywany jest nie tylko w energetyce, ale też w przemyśle chemicznym, kosmetycznym, w nawozach czy materiałach wybuchowych. Oczywiście jest jeszcze kwestia węgla koksowego wykorzystywanego do produkcji stali, który jest na unijnej liście surowców krytycznych i kopalnie wydobywające węgiel koksowy bezwzględnie muszą się rozwijać – wyjaśnia.
– Drugą sprawą są surowce do wytwarzania źródeł odnawialnych. To też są surowce kopalne – m.in. kobalt, nikiel, lit, metale ziem rzadkich. I to są surowce, których wydobycie i rafinacja powoduje znacznie większe emisje i znacznie większą degradację środowiska niż w przypadku węgla. Warto poczytać o warunkach i zobaczyć zdjęcia ludzi, często dzieci pracujących w toksycznych oparach w kopalniach kobaltu w Kongo. Zamykając kopalnie węgla w Polsce, zwiększamy popyt i poniekąd otwieramy kopalnie w biednych krajach Afryki i Azji – argumentuje europoseł.
– Oczywiście, bez względu na barwy polityczne, wszyscy mamy świadomość potrzeby dbania o środowisko i obniżania emisji. Zamiast zamykania kopalń i rezygnacji z własnego surowca na rzecz uzależnienia od importu, powinniśmy inwestować w bezemisyjne technologie spalania paliw kopalnych i technologie wyłapywania i magazynowania dwutlenku węgla. To jest główna idea – nie likwidacja węgla, a neutralność klimatyczna! – mówi b. wiceminister energii.
Jego zdaniem Polska musi zawalczyć w Brukseli o zmianę perspektywy i przede wszystkim o dopuszczenie do finansowania tych technologii ze środków budżetowych, programów unijnych i kredytów bankowych.
– Strona polska, używając merytorycznych argumentów, musi w negocjacjach z Brukselą mieć przede wszystkim na uwadze polskie bezpieczeństwo energetyczne. Pamiętamy niedawną sprawę kopalni Turów i głosów np. Szymona Hołowni, ale i innych polityków, o natychmiastowym podporządkowaniu się wyrokowi TSUE i zamknięciu kopalni. To oznaczałoby – oprócz oczywiście dramatu całego regionu, którego kopalnia i powiązana z nią elektrownia jest głównym pracodawcą – wyrwę 7 proc. w systemie energetycznym. Może wydawać się mało, ale tyle energii zużywa całe województwo opolskie. I tę wyrwę trzeba czymś wypełnić. Będąc w opozycji, łatwo rzucać słowami, ale rząd musi brać za to odpowiedzialność – podsumowuje Grzegorz Tobiszowski.
źródło: nettg.pl, autor: MD, fot.: Maciej Dorosiński