Chcemy wymusić dialog tak, jak w górnictwie węgla kamiennego
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Wiadomości
Jarosław Grzesik, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ Solidarność, w wywiadzie dla portalu netTG.pl opowiada o akcji protestacyjnej sektora energetyczno-paliwowego, która odbędzie się 9 czerwca w Warszawie: - Wszystko wskazuje, że nie będzie to akcja protestacyjna ograniczona do sektora energetycznego, ale pojawią się również pracownicy innych sektorów.
- 9 czerwca ma się odbyć manifestacja w Warszawie. Kto w niej weźmie udział?
- W skład naszego Sekretariatu wchodzą dwie sekcje energetyczne, które zrzeszają praktycznie wszystkich pracowników, którzy pracują w szeroko rozumianej energetyce. Są wśród nich zarówno energetycy zajmujący się bezpośrednio wytwarzaniem prądu, pracujący w elektrowniach i elektrociepłowniach oraz pracownicy energetyki z dystrybucji, obrotu oraz wszystkich spółek usługowych z branży energetycznej. Oprócz tego zrzeszamy przedstawicieli górnictwa węgla kamiennego, brunatnego, rud miedzi, soli, siarki, cynku i ołowiu oraz zakładów zaplecza górniczego. Natomiast po konferencji prasowej, na której ogłosiliśmy akcję protestacyjną, odezwało się do mnie wielu naszych kolegów z innych branż. Chodzi o metalowców, transportowców, budowlańców, także pracowników budżetówki. Wszystko wskazuje, że nie będzie to akcja protestacyjna ograniczona do sektora energetycznego, ale pojawią się również pracownicy innych sektorów, bo hasła, pod którymi idziemy manifestować, dotyczą wielu branż.
- Po pierwsze to braku dialogu społecznego. Jedyna branża, w której taki dialog był ostatnio prowadzony, to górnictwo węgla kamiennego. Na dodatek był to dialog wymuszony przez podziemną akcję protestacyjną prowadzoną we wrześniu ubiegłego roku. Gdyby nie ta akcja, pewnie jeszcze nie byłoby żadnej umowy, a wszystko byłoby w całkiem innym miejscu. Natomiast jeśli chodzi o energetykę, to jest to całkowicie pozorowany dialog. Były jakieś dwa, trzy spędy, podczas których przekazano jedynie założenia dla całego procesu transformacji polskiej energetyki. Tak naprawdę jednak żadnych szczegółów nie znamy. Wiadomo tylko, że jest jakiś projekt powołania Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego, tylko nie wiemy, na jakich zasadach. Pozostają same pytania: w jaki sposób dotknie to pracowników, jakie będą gwarancje pracy, czy będą honorowane układy i porozumienia zbiorowe, jak długo nowa spółka ma funkcjonować, kiedy będą wyłączane poszczególne bloki energetyczne itd.
- Wydzielenie aktywów węglowych to chyba jedyna szansa na transformację spółek w energetyce. Czy strona związkowa zaakceptowała już fakt powołania NABE?
- Nie mogliśmy zaakceptować czegoś, czego nie ma i na dodatek nie wiadomo dokładnie, jak będzie funkcjonowało. Oficjalnie nie dostaliśmy żadnego dokumentu w tej sprawie. Przedstawiono nam jedynie prezentację i zaprezentowano pokaz slajdów. To zdecydowanie za mało, żeby można odnieść się do tego projektu, bo nie znamy odpowiedzi na cały szereg pytań, które częściowo przed chwilą wymieniłem.
- Wracając do pozostałych haseł czerwcowej manifestacji, czego dotyczą kolejne?
- Drugą kwestią jest łamanie praw pracowniczych i związkowych. Dotyczy to zwłaszcza dwóch spółek: Tauron Polskiej Energii i Polskiej Grupy Energetycznej. W tych spółkach mamy zresztą do czynienia z permanentnym sporem pomiędzy stroną społeczną i zarządami. Kolejna sprawa to zagrożenie utratą miejsc pracy. Konia z rzędem temu, kto przedstawi nam, jak to będzie wyglądało, jeśli chodzi o transformację spółek energetycznych. Wiadomo, że transformacja w ogóle spowoduje zmniejszenie zatrudnienia. To będą miejsca pracy, które bezpowrotnie zostaną utracone. W przypadku górnictwa została przynajmniej zawarta umowa, która daje pracownikom gwarancje i łagodzi skutki tego procesu, natomiast jeśli chodzi o energetykę, to nie mamy nic.
Dlatego chcemy wymusić rozpoczęcie dialogu w energetyce i zawarcie umów, tak jak to zostało zrobione w górnictwie węgla kamiennego. Wreszcie ostatni problem, czyli realna wizja utraty bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju, a przede wszystkim suwerenności energetycznej. Najlepszym przykładem jest tutaj kopalnia Turów. Jednym podpisem ma być wyłączona kopalnia, w ślad za tym ma być wyłączona elektrownia i zlikwidowane kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy. Takie same decyzje mogą zapaść w stosunku do innych zakładów i innych branż. Nie mamy elektrowni jądrowej i nie wiadomo, kiedy ją zbudujemy, taka sama jest sytuacja z wiatrakami na morzu, elektrowniami gazowymi i elektrociepłowniami, ale już decydujemy o tym, żeby wyłączać elektrownie węglowe. To wprost zagraża naszemu bezpieczeństwu energetycznemu.
- Skoro chcecie zmusić rząd do dialogu, to czy może się coś wydarzyć, co sprawi, że protest zostanie odwołany?
- Na dziś nie rozważamy takiej ewentualności. Protest nie jest uwarunkowany spełnieniem jakichś konkretnych postulatów, więc nie jestem w stanie powiedzieć, co by się musiało stać, aby został odwołany. Nie wykluczam, że jeżeli nagle wydarzyłoby się coś spektakularnego i rozpoczęlibyśmy negocjacje i konsultacje we wszystkich branżach, to może wtedy. Ale ja w to po prostu nie wierzę.
źródło: nettg.pl, autor: Jacek Madeja