- PEP 2040 po raz pierwszy w historii Polski pokazuje konieczność odejścia od węgla i próbuje zniwelować problemy społeczne „sprawiedliwą transformacją", ale w praktyce jest to zamykanie energetyki węglowej i kopalń przed rokiem 2050 - stwierdza w rozmowie z portalem netTG.pl prof. KONRAD ŚWIRSKI z Politechniki Warszawskiej. 

Jak Pan ocenia przyjęcie przez rząd uchwały w sprawie Polityki Energetycznej Polski do 2040 r? Jakie zalety, a jakie wady ma PEP 2040?
Dokument jest niezbędny, jeśli w ogóle mamy rozmawiać o przyszłości energetyki, bez niego każdy rozumiał to w inny sposób. Daje też możliwość przewidywania inwestycji w kwestii np. wzrastającego rynku OZE i niestety też konieczności ograniczania, a nawet zamykania części przemysłu energetycznego w związku z szybko zmniejszającą się rolą węgla. PEP 2040 jest strategią, do której muszą być dopasowane następne działania w sektorze i kolejne regulacje. 

Szczegółowa ocena PEP - a więc jej zalety i wady - możliwa jest po pełnej publikacji – liczącego podobno 104 strony dokumentu. Widzimy na dziś główne założenia kierunkowe, m.in. energy mix 2030, program jądrowy po 2030 r., ale nie ma szczegółów, które pozwolą na pełną ocenę ekspercką. Za chwilę na pewno rozpocznie się dyskusja – a może nawet i gwałtowne protesty – to nie sam PEP, a aktualna sytuacja polityki klimatycznej Unii Europejskiej i rewolucji technologicznej, z jaką mamy do czynienia, powoduje, że sektor energetyczny musi się zmieniać. Jedno jest pewne – PEP pokazuje bardziej realistyczną prognozę niż jego poprzednie propozycje, które tak naprawdę próbowały nierealistycznie bronić węgla.

Jako trzy filary PEP wymienia się sprawiedliwą transformację, budowę równoległego, zeroemisyjnego systemu energetycznego oraz dobrą jakość powietrza. Który z tych elementów ma kluczowe znaczenie?
Każdy z nich jest jednakowo ważny i niezbędny. Z punktu widzenia całego sektora (wielkiej energetyki) kluczowa jest polityka Green Deal – a więc zeroemisyjny system energetyczny. To z kolei wymusza zmiany i tu kluczowa staje się sprawiedliwa transformacja.

Ostatni filar jest istotny dla każdego z nas i bardziej wpływa na problem „niskiej emisji" i wykorzystania węgla w domowych paleniskach. Trzeba sobie zdać sprawę, że każdy z tych filarów jest też bardzo trudny ekonomicznie i społecznie – transformacja choćby najbardziej sprawiedliwa w założeniach będzie zawsze kosztowna i bolesna, a środki na nią przeznaczone zawsze będą za małe.

Zeroemisyjny system energetyczny to wielkie wyzwanie dla gospodarki, ogromne koszty i ciągłe inwestycje - nie mówiąc o zmianie całego układu sektora energetycznego, to inne technologie w elektrowniach, inna rola polskich producentów. Ostatni filar to znowu koszty dla wszystkich i także koniec rynku węgla dla klientów indywidualnych.

No właśnie, PEP 2040 zakłada redukcję wykorzystania węgla w gospodarce w sposób zapewniający sprawiedliwą transformację. Co to w praktyce oznacza?
Należy uświadomić sobie bolesną prawdę, że nowa rewolucja technologiczna w energetyce oznacza koniec wykorzystania węgla. Polityka europejska – Green Deal i dążenie do zeroemisyjnej gospodarki, to koniec węgla w energetyce – według europejskich prognoz w większości krajów UE już nawet przed 2040 r. - i także jako paliwa dla ogrzewania domów.

Można uważać, że jest to niesprawiedliwe i ogromnie bolesne dla tych, którzy do tej pory żyli z wydobycia i wykorzystania węgla, zarówno kamiennego jak i brunatnego, dla celów energetycznych i ciepłownictwa – ale na dziś nie widać żadnego innego wyjścia, jeśli chcemy pozostać w głównym nurcie polityki i gospodarki UE. PEP 2040 w obecnej osłonie pokazuje niezbędną ścieżkę transformacji i ograniczania wykorzystania węgla i niestety, patrząc na obecny stan układu sił w Parlamencie Europejskim i kolejne odsłony europejskiej polityki – spodziewałbym się konieczności realizacji tego bardziej dla węgla pesymistycznego scenariusza PEP.

PEP 2040 po raz pierwszy w historii Polski pokazuje konieczność odejścia od węgla i próbuje zniwelować problemy społeczne „sprawiedliwą transformacją", ale w praktyce jest to zamykanie energetyki węglowej i kopalń przed rokiem 2050. Liczenie, że będzie inaczej i że można jakoś „osłabić" PEP, i że dalej będzie jak zawsze - w sensie wydobywania i spalania węgla - jest już nieracjonalne i stwarza iluzję zarówno dla osób pracujących bezpośrednio w kopalniach, jak i związanych z tym przemysłem. Nie jesteśmy w stanie walczyć z postępem technologicznym - widocznym już nie tylko w UE, ale we wszystkich krajach świata - i z koniecznością szybkiego zmniejszania udziału węgla.

Możemy tylko planować, jak osłabić nieuniknione problemy społeczne dla sektora – poprzez racjonalne planowanie funduszy pomocowych, jak i próby zbudowania alternatywnych miejsc pracy. Przykro mi jednak to powiedzieć, ale trzeba być realistą  - cały proces nie będzie bezbolesny, bezpieczny i spokojny. Nie można liczyć na wielkie fundusze i miejsca pracy – każda transformacja jest bardzo trudna. Nie pomogą też wygórowane żądania i nawet zapisywania kolejnych paragrafów w propozycjach umowy społecznej. Zmiana energetyki światowej - i polskiej też - będzie szła swoim torem. Nie będziemy mogli wdrażać własnych „czystych technologii węglowych”, bo węgiel jest paliwem przeszłości w Europie. Żaden z rządów nie zapewni tak wysokich środków na transformację, jakie są oczekiwane, bo tych środków po prostu nie będzie w tej wielkości.

Jednak chyba lepsze jest realistyczne patrzenie w przód oraz próba znalezienia rzeczywistej pomocy i szybkie przekształcenie gospodarki węglowej w niskoemisyjną niż obietnice i żądania, które i tak się nie spełnią, bo postęp technologiczny idzie swoim torem.

źródło: nettg.pl, autor: MD