kolorz dominik MD"Dbajmy o polskie miejsca pracy – to w dobie kryzysu gospodarczego wywołanego przez pandemię koronawirusa sformułowanie powtarzane jak mantra przez polityków, przedsiębiorców, związkowców. Sformułowanie ze wszech miar słuszne, czy jednak realizowane w praktyce?"- pyta lider śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz w komentarzu, który został opublikowany na stronie internetowej związku. Odnosi się także m.in. do sytuacji Polskiej Grupy Górniczej oraz importu węgla. 

Stwierdza, że "kolejne wersje tzw. tarcz antykryzysowych, mimo większych lub mniejszych niedociągnięć, w wielu segmentach gospodarki, a szczególnie w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw, pozwolą pewnie uratować wiele miejsc pracy".

Lider śląsko-dąbrowskiej "S" przyznaje, że jeden z największych pracodawców w regionie, czyli Polska Grupa Górnicza, znajduje się w ekstremalnie trudnej sytuacji ekonomicznej.

"Na skutek propagandy uprawianej przez decydentów w ciągu ostatnich dwóch lat pracownicy PGG nie do końca zdawali sobie sprawę, że pracują w firmie, w której sytuacja jako żywo przypomina bal na Titanicu. A na górę lodową pcha ten okręt szeroko pojęta energetyka, nad którą nadzór sprawuje bezpośrednio ministerstwo, wcześniej energii teraz aktywów państwowych. To właśnie nadzorujący i zarządzający polskim sektorem energetycznym są hipokrytami, którzy głośno mówią o dbałości o polskie miejsca pracy, a w praktyce doprowadzają do ich likwidacji" - komentuje Kolorz, który ostro ocenia sytuację. 

"Można mówić tu wręcz o dywersji gospodarczej, bo jakże inaczej przyjmować decyzje o wykonywaniu kontraktów na węgiel z dostawcami z Kolumbii czy Rosji, węgiel, który notabene nie zawsze był i jest tańszy od zakontraktowanego węgla w PGG. Jest dla każdego oczywistą oczywistością, a w każdym razie powinno być, że górnictwo w Rosji czy w Kolumbii nie zatrudnia polskich pracowników, nie tworzy łańcucha dostaw, nie kreuje miejsc pracy w Polsce i na Śląsku, ani też nie płaci podatków do polskiego budżetu" - zauważa związkowiec. 

Kolorz stwierdza także, że "trudno jest zrozumieć tłumaczenia zarządzających sektorem mówiące o spadku produkcji energii w Polsce, skoro decyzjami administracyjnymi do naszego kraju importujemy niespotykane ilości energii z Niemiec czy ze Szwecji, energii notabene w dużej części dotowanej przez te kraje". Dodaje, że jest ona tańsza niż rodzima, ale to z powodu tego, że polska energetyka jest obłożona dodatkowymi kosztami z powodu unijnej polityki klimatycznej. 

Zdaniem przewodniczącego podane przykłady nijak mają się do dbałości o miejsca pracy polskich pracowników. 

"W efekcie doprowadzą do totalnej zapaści sektor górniczy i tysiące miejsc wokół niego, jak również do długofalowego, znacznego uszczuplenia dochodów publicznych" - ocenia. 

Lider śląsko-dąbrowskiej "S" odnosi się także do zgody na rozpoczęcie budowy gazociągu Baltic Pipe, który ma uniezależnić Polskę od rosyjskich dostaw gazu.

"I fajnie, i brawo, tylko dlaczego do budowy skandynawskiej rury zaangażowane są firmy z Włoch, Turcji, a może nawet Rosji? Dlaczego mamy powtórkę z lat 2010-2012, kiedy to stadiony na Mistrzostwa Europy w Polsce budowano w większości z niemieckiej stali. Strach pomyśleć, co się stanie, jeśli Turcy nie dotrzymają terminów budowy odcinków gazociągu, na czym będziemy gotować polski rosół? Terminal w Świnoujściu nie wystarczy" - napisał i przyznaje, że Program dla Ślaska pokrywa się kurzem na półkach i jest to temat na osobny komentarz. "Decydentom i wszystkim elitom politycznym dedykuję słowa piosenki Jana Kyksa Skrzeka: O mój Śląsku, umierasz mi w biały dzień. Może to was obudzi" - napisał na zakończenie Dominik Kolorz. 

źródło: nettg.pl, autor: MD, fot.: Maciej Dorosiński

ZWIĄZEK ZAWODOWY "KADRA"
KWK "CHWAŁOWICE" W RYBNIKU

ul. Przewozowa 4, 44-206 Rybnik
KRS: 0000000306
NIP: 642-256-54-66
REGON: 273939056