Komisja Europejska zaproponowała wzrost Funduszu Sprawiedliwej Transformacji do 40 mld euro. Fundusz ten ma pomóc państwom członkowskim w przyspieszeniu osiągnięcia neutralności klimatycznej. Polska z tej puli ma otrzymać 8 mld euro. Co to oznacza dla naszego kraju i Śląska spytaliśmy prezesa Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa dr. Jerzego Markowskiego.

- To jest tylko informacja o środkach, a my musimy czytać to w szerszym kontekście. Po pierwsze ostatnie doniesienia agencyjne mówią o ofensywie gazowej, którą zapowiedział wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans. Po drugie te środki mają być dystrybuowane w formie kredytów, czyli pożyczek, które kiedyś trzeba będzie spłacić. W kategoriach Ślaska - i pod warunkiem, że traktujemy śląski przemysł jako pewnego rodzaju wartość - uważam, że jest to pożyczka na własny pogrzeb. To pożyczka na odchodzenie od tego, co jest wartością tego regionu – stwierdza Jerzy Markowski.

- Proszę zwrócić uwagę, jak to stoi w sprzeczności choćby z wczorajszą wypowiedzią prezydenta Andrzeja Dudy, który słusznie powiedział, że Europa powinna wrócić z gospodarką i przemysłem do siebie. My wyprowadziliśmy w zasadzie cały przemysł poza Europę, głównie do Azji. W związku z tym tracimy dostęp do tych dóbr lub wracają do nas z wyższymi cenami – dodaje prezes SITG.

Zdaniem eksperta Polska powinna w dalszym ciągu iść swoją drogą.

- Liczba kopalń będzie się zmniejszać i w zasadzie na przestrzeni 20-30 lat na Śląsku większość z nich zniknie. Zostaną tylko te zakłady, które wydobywają węgiel koksowy, czyli Budryk, Jastrzębie-Bzie może Pniówek. Moim zdaniem ten proces likwidacji kolejnych kopalń przyspieszy. To nie oznacza, że Polska nie ma szans na górnictwo. Przeniesie się ono na Lubelszczyznę i tam będziemy mieli zagłębie surowcowe dla polskiej energetyki. Tu na Śląsku trzeba będzie mieć tę odwagę i powiedzieć: „Panowie kończymy”. Obecnie jednak wciąż zajmujemy się uciążliwością ekologiczną energetyki i górnictwa. Martwi nas to, że to nie jest najbardziej ekologiczne i słusznie, ale to jest miejsce na wysiłek technologiczny i intelektualny. Konieczne jest, abyśmy stworzyli coś w to miejsce. Ja wiem, że wszyscy chcieliby żeby w kraju trawa była zielona, a woda czysta, ale nie po ciemku – ocenia b. wiceminister gospodarki.

Zwraca też uwagę, że przez ostatnie 16 lat nie został opracowany kluczowy dokument, jakim jest polityka energetyczna państwa. Przypomina, że deklaracji w tej sprawie było wiele, a kończyło się jak zawsze na niczym.

- Każdy rząd zapowiada rozwój energetyki jądrowej. Pamiętam taką wypowiedź premiera Donalda Tuska, który zapowiedział, że w 2012 rozpoczynamy budowę elektrowni jądrowej. Jest rok 2020 i nawet nie ma lokalizacji. Wszystko to wynika z faktu, że tak naprawdę nie mamy głodu energii. Dopóki tego nie doświadczymy, to karmimy się utyskiwaniem na to, że mamy energię, ale jest ona uciążliwa ekologicznie, jednak przy tym wszystkim nie tworzymy żadnej alternatywy. Taką alternatywą dla Polski jest właśnie atom i OZE, a w okresie przejściowym energetyka węglowa oparta o efektywne wydobywania węgla, ale już niestety nie na Śląsku – mówi Jerzy Markowski, który odnosi się także do polityki Europejskiego Zielonego Ładu.

- To jest doktryna, która ma odpowiadać na tendencje ekologiczne, natomiast w ogóle nie uwzględnia realiów ekonomicznych stworzenia alternatywy. Taka alternatywa dla Polski to koszt 400 mld euro. Tych pieniędzy po prostu nie ma. I te miliardy, które miałby by nam przypaść, to żadna alternatywa, to jest właśnie pożyczka na własny pogrzeb. A unijną politykę w zakresie Zielonego Ładu określiłbym mianem niebezpiecznego marzycielstwa – podsumowuje prezes SITG.

źródło: nettg.pl, autor: MD