Liczba hałd i innych obiektów, gdzie składowane są odpady wydobywcze, sukcesywnie maleje, jednak skala zjawiska nadal jest znaczna, a pogórnicze hałdy i zwałowiska pozostają nierozwiązanym problemem - ocenia Najwyższa Izba Kontroli (NIK), która doliczyła się w Polsce ponad 150 takich miejsc.

W ocenie Izby, ani nadzór nad sposobem gospodarowania tymi odpadami ani działania zabezpieczające środowisko przed ich negatywnym oddziaływaniem nie były dotąd wystarczająco skuteczne, zaś deklarowany przez część kopalń odzysk odpadów powydobywczych miał charakter pozorny. Efektem jest m.in. zanieczyszczenie części wód podziemnych i powierzchniowych, zapylenie i powtarzające się dzikie pożary.

W swoim raporcie NIK zwraca uwagę, że nieskuteczny nadzór nad składowiskami może zachęcać nierzetelnych przedsiębiorców do lokowania w nich wszelkiego typu odpadów, w tym niebezpiecznych. -

Tylko 2,2 proc. odpadów pogórniczych wykorzystywane jest do celów innych niż wieczyste składowanie, np. w gospodarce do produkcji kruszyw dla budownictwa. Nieco większa część zużywana jest do rekultywacji terenów pogórniczych bądź do wypełniania nieczynnych kopalnianych chodników, ale to wszystko wciąż kropla w morzu potrzeb. Na powierzchni nadal pozostają bowiem już nawet nie miliony, a dziesiątki milionów ton odpadów. Gromadzone w postaci hałd szpecą i niszczą; i każdego roku dochodzą kolejne miliony ton - skomentował we wtorek, 30 kwietnia, prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski.

Odpady wydobywcze to przede wszystkim skała wydobyta wraz z węglem, która trafia na hałdy, zwałowiska lub jest gromadzona w postaci tzw. stawów osadowych. W sumie w Polsce są 153 takie miejsca. Najwięcej, 138, w woj. śląskim, gdzie działają kopalnie węgla kamiennego. W woj. dolnośląskim, gdzie dominuje górnictwo miedziowe, hałd jest 12, w Małopolsce 2, a na Lubelszczyźnie 1. W sumie pogórnicze odpady zajmują powierzchnię ponad 11,3 tys. hektarów.

"Jednym z głównych negatywnych efektów powstawania odpadów wydobywczych jest wyłączenie obszarów zajętych na ich składowanie z wykorzystania społeczno-gospodarczego. Pomimo iż liczba obiektów, na których składowane są odpady wydobywcze sukcesywnie maleje, to jednak skala zjawiska nadal jest znaczna" - uznali kontrolerzy NIK, wskazując na zagrożenia środowiskowe powodowane przez hałdy: zanieczyszczenia gleby, wód podziemnych i powierzchniowych w rejonie składowania, oraz zanieczyszczenie powietrza. W latach 2015-2018 ponad sto razy na hałdach powstało zagrożenie pożarowe.

Kontrolą NIK objęto sześć firm gospodarujących odpadami wydobywczymi oraz wybrane instytucje nadzorujące gospodarowanie takimi odpadami: Urząd Marszałkowski Woj. Śląskiego, trzy starostwa powiatowe, trzy urzędy miast oraz inspekcje ochrony środowiska w woj. śląskim i dolnośląskim.

"W ocenie NIK działania połowy skontrolowanych przedsiębiorców podejmowane dla zagospodarowania obiektów unieszkodliwiania odpadów wydobywczych nie gwarantowały ograniczenia ich negatywnego oddziaływania na środowisko" - wskazuje Izba.

Objęte kontrolą kopalnie w latach 2015-2017 wytworzyły łącznie ponad 72,1 tys. tys. ton odpadów wydobywczych, z czego niespełna 56,9 tys. ton (78,9 proc.) - według ich danych - wykorzystano m.in. do rekultywacji terenów zdegradowanych lub umieszczono w nieczynnych podziemnych wyrobiskach. Ponad 15,2 tys. ton (21,1 proc.) umieszczono w "obiektach unieszkodliwiania odpadów wydobywczych".

"Kontrola NIK ustaliła, że w latach 2015-2017, w ramach deklarowanego procesu odzysku odpadów wydobywczych, dwaj skontrolowani przedsiębiorcy górniczy zdeponowali ponad 26,9 tys. ton wytworzonych odpadów (37,3 proc.) w dziewięciu obiektach unieszkodliwiania odpadów wydobywczych, określanych jako budowle krajobrazowe" - czytamy w opracowaniu Izby.

W trzech przypadkach - według NIK - nastąpiło to ze szkodą dla środowiska - wystąpiło tam przekroczenie poziomu kwasowości wód podziemnych oraz zawartości cynku i ołowiu, a także przekroczenie dopuszczalnych poziomów zawartości chlorków i siarczanów w wodach powierzchniowych.

"Ponadto proces polegający na deponowaniu odpadów w takich obiektach nie odpowiadał celowi odzysku odpadów, którego - zgodnie z ustawą o odpadach - głównym wynikiem miało być użyteczne ich zastosowanie przez zastąpienie innych materiałów, które w przeciwnym przypadku zostałyby użyte do spełnienia danej funkcji. Celem i rezultatem podejmowanych działań było więc de facto legalne zagospodarowanie odpadów wydobywczych, a nie ich odzysk" - uznała Izba.

źródło: nettg.pl