Górnictwo: jak utrzymać konkurencyjność polskiego węgla?
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Wiadomości
W kolejnych latach, aż do 2030 r., zapotrzebowanie na węgiel w Polsce ma się utrzymać na obecnym poziomie. Będziemy musieli jednak mocno się postarać, jeśli chcemy, aby większość z tego tortu stanowił surowiec z rodzimych kopalń.
W debacie „Polski węgiel – perspektywa 2030”, która odbyła się w ramach 10. Europejskiego Kongresu Gospodarczego, wzięli udział Sławomir Obidziński, prezes zarządu Węglokoksu, Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, Tomasz Rogala, prezes Polskiej Grupy Górniczej, Sanjay Samaddar, prezes ArcelorMittal Poland, Janusz Steinhoff, wicepremier, minister gospodarki w latach 1997-2001 oraz Artur Wasil, prezes Lubelskiego Węgla Bogdanka. Tematy były różne – od inwestycji w górnictwie po cyfryzację i informatyzację kopalń.
Choć ostatnio nastroje w branży są dobre po kilkuletnim kryzysie, to łyżeczkę dziegciu dosypał Janusz Steinhoff. Były minister gospodarki przestrzegał, że branża wciąż musi mocno walczyć o przetrwanie.
- Polskie górnictwo musi być konkurencyjne i musi działać w oparciu o racjonalne przesłanki ekonomiczne. Natomiast będzie to trudne do osiągnięcia. Trzeba mieć świadomość, że warunki górniczo-geologiczne w kopalniach górnośląskich pogarszają się. Schodzimy coraz niżej, a większość kopalń to zakłady, w których występują zagrożenia tąpaniowe i metanowe. To wszystko przekłada się na koszty – argumentował Steinhoff.
Trzeba budować nowe kopalnie
Były wicepremier zaznaczył, że równie dużym wyzwaniem w kolejnych latach będzie utrzymanie mocy produkcyjnych i zapewnienie dostaw rodzimego surowca.
- Bardzo trudno będzie utrzymać ten wolumen węgla, z którym mamy do czynienia w energetyce. Żeby utrzymać udział paliw stałych w energetyce, trzeba budować nowe kopalnie, a jak na razie ich nie budujemy. Potrzebna jest jasna polityka rządu w tej materii, czy otwieramy się na zagraniczny kapitał i wspieramy inwestorów, którzy chcą realizować takie projekty. Bez inwestycji, biorąc pod uwagę sczerpywanie się zasobów w istniejących kopalniach, nie ma jakichkolwiek szans na utrzymanie dotychczasowego zużycia polskiego węgla kamiennego – dodał b. minister gospodarki.
Zdaniem szefa Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej jednym z głównych problemów jest brak dokumentu, który określałby ramy polityki energetycznej państwa.
- To jest podstawowy dokument, w którym powinny zostać zawarte prognozy zapotrzebowania na węgiel. Powinien stanowić, ile węgla nasze państwo będzie potrzebować w perspektywie do 2030 r., a najlepiej do 2050 r. Niestety na razie nie mamy tego dokumentu. Jedyne prognozy oficjalne, które w tej chwili funkcjonują, to są prognozy zapotrzebowania w programach rządowych dla górnictwa. Nic nie wskazuje na to, że w perspektywie do 2030 r. będziemy potrzebować węgla mniej niż obecnie. Pytanie jest tylko, czy to będzie rodzimy węgiel czy z importu – zastrzegł Olszowski.
Fundamentalna rola
Ciekawą opinią był również głos Sanjaya Samaddara, prezesa ArcelorMittal Poland. Szef stalowej spółki podkreślił, że bez węgla koksowego jego branży trudno byłoby funkcjonować.
- Rola węgla jest fundamentalna dla sektora stalowego. Szczęśliwie działamy w regionie górniczym, w którym dokoła są kopalnie. Dla nas każdy wzrost produkcji węgla koksowego jest mile widziany. Prezes Rogala doskonale o tym wie, bo stale go naciskam, żeby produkował więcej węgla koksowego, ponieważ potrzebujemy więcej krajowego węgla. O tym samym rozmawiamy z prezesem Ozonem – powiedział Samaddar.
Jak podkreślił prezes AMP ewentualny spadek produkcji węgla koksowego dla jego hut oznacza zadanie fundamentalnego pytania „być albo nie być”. Jeśli tak by się stało, to huty musiałyby wygasić wielkie piece i uruchomić piece elektryczne. To jednak stawiałoby całe przedsięwzięcie pod znakiem zapytania z ekonomicznego punktu widzenia, bo w Polsce ceny prądu należą do jednych z najwyższych w Europie, a zasoby złomu są również ograniczone. Ostatnią opcją mogłoby być również całkowite zaprzestanie produkcji stali, a wtedy zakłady AMP będą zajmowały się jedynie przetwórstwem.
Strategia patrzy w przyszłość
- Dobrą wiadomością jest to, że strategia dla górnictwa patrzy w przyszłość. Wracają inwestycje, a produkcja węgla koksowego ma wzrosnąć. Mamy obecnie deficyt węgla, który musimy importować. Tyle węgla koksowego, ile jesteście w stanie wyprodukować, my to wszystko jesteśmy w stanie skonsumować – zwrócił się do prezesów polskich spółek węglowych szef AMP.
Ostatnim tematem była kwestia cyfryzacji i informatyzacji spółek górniczych. Prezes Artur Wasil przypomniał, że w 2009 r. Bogdanka przyjęła program informatyzacji, którego realizacja ma potrwać do 2020 r.
- Rozpoczęliśmy ten proces od wprowadzenia cyfrowej mapy złóż. Był to pierwszy program, który umożliwił wizualizację zalegania pokładów, ale nie tylko. Stworzenie takiego programu ma daleko idące konsekwencje. W tym modelu zaimplementowane są również inne parametry, tj. zawartość siarki, zapopielenie oraz kaloryczność węgla. Równolegle jesteśmy na etapie wprowadzania harmonogramowania robót. Jest to o tyle istotne, że wszystkie dane z modelu cyfrowego złoża będą przenoszone do modelu harmonogramowania. Dzięki temu możemy rozpocząć dyskusję na temat nie tylko prognozy wydobycia czy produkcji netto węgla, ale prognozy i modelowania jakości węgla, który chcemy wydobyć. Jesteśmy w stanie już oszacować, jakiej jakości węgiel będziemy produkować. Ma to o tyle znaczenie, że Bogdanka w tej chwili dysponuje pokładami o różnej jakości. W związku z powyższym musimy bardzo dokładnie projektować wydobycie z tych ścian, żeby uzyskać takie parametry, które będą akceptowane przez odbiorców – powiedział Wasil.
Szef Polskiej Grupy Górniczej poinformował, że projekty cyfryzacji i informatyzacji spółka realizuje na dwóch obszarach. Pierwszy dotyczy działań związanych z zakupami i obiegiem dokumentów.
- Oba te procesy są już prowadzone w wersji elektronicznej, a jesienią spółka całkowicie odejdzie od dokumentów papierowych. Obieg dokumentów, obsługa naszych dostawców w postępowaniach przetargowych - to wszystko odbędzie się w środowiskach informatycznych. To jest pierwszy poziom, żeby zacząć skuteczniej, a przez to taniej administrować tymi procesami – stwierdził Rogala.
Drugim obszarem, związanym już z produkcją, o którym wspomniał Rogala, jest stworzenie sieci, która będzie gromadziła dane przesyłane z dołu, co w przyszłości ma umożliwić predykcję zdarzeń.
źródło: nettg.pl, autor: Jacek Madeja