Trzeba doać sznasę kadrze zarządzajacej i górnikom
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Wiadomości
Za wskazane uważam planowane przez nowy rząd utworzenie nowego Ministerstwa Energetyki i Surowców, w którym skupiony byłby nadzór właścicielski nad górnictwem i energetyką, kwestie regulacyjne oraz zadania związane z polityką surowcową. Te kwestie muszą być regulowane w spójny sposób i najlepiej w jednym ośrodku decyzyjnym - uważa prof. KRYSTIAN PROBIERZ, senator RP.
Z opublikowanych przed tygodniem wyników górnictwa węgla kamiennego za dziewięć miesięcy wynika, że strata sektora wyniosła niemal 1,7 mld zł, a do tony węgla dopłaca się ponad 34 zł. Czy jest jeszcze co ratować?
Oczywiście, że jest. Znam co najmniej dwie kopalnie - oprócz lubelskiej Bogdanki - które na koniec roku wyjdą na lekki plus. Straty wynikają z zaszłości, trzeba sobie zdać sprawę z tego, że ustępująca ekipa rządowa popełniła wobec górnictwa wielki grzech zaniechania. Nie mówię już o tym, że w latach prosperity wypracowane zyski nie zostały odpowiednio zainwestowane, ale to, co zaszło w ostatnim roku, jest bardzo trudne do akceptacji. Brak jakiegokolwiek działania albo działania spójnego wpłynął na to, że branża jest w bardzo trudnym położeniu. Ja jestem w dalszym ciągu przekonany, że tę sytuację można odwrócić.
W jaki sposób?
Przede wszystkim wprowadzić zmiany organizacyjne. Nie wiem, w jakim kierunku będzie to przebiegało, ale naprawdę w prosty sposób można wiele spraw przeprowadzić poprawnie. Nawet przy tych cenach węgla, które obecnie notowane są w portach Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia, są kopalnie, które wyfedrują lekki plus i już teraz zakontraktowały 30 proc. przyszłorocznej produkcji.
Od czego trzeba zacząć?
Najpierw musi zostać podjęta strategiczna decyzja polityczna, czy my w Polsce chcemy mieć górnictwo, czy chcemy być uzależnieni od importowanych surowców energetycznych.
Udostępnione zasoby węgla wystarczą na ponad 40 lat...
Nawet na 60. Mimo niekorzystnej polityki wobec zasobów, zasoby przemysłowe wystarczą na kilka dobrych dziesięcioleci, jeśli zapadnie decyzja, że chcemy z nich skorzystać. Korzyści płynące z niezależności energetycznej są doskonale widoczne w dzisiejszej sytuacji geopolitycznej i jestem przekonany, że nowe władze o tym pamiętają. Polska ma to szczęście, że posiada zasoby węgla, niewykorzystanie tego daru byłoby co najmniej nierozsądne.
Co powinno się stać po wytyczeniu kierunku?
Trzeba dać szansę kadrze zarządzającej i górnikom, którzy pracują przy wydobyciu, aby wskazali, gdzie drzemią rezerwy. Niestety, pasa będzie trzeba co najmniej trochę zacisnąć.
Ale obowiązkiem państwa, które jest właścicielem zasobów, jest też stworzenie warunków, by branża miała szansę funkcjonować harmonijnie.
Analizując obciążenia nałożone na górnictwo, otrzymujemy zatrważające dane. Wpłaty branży do budżetu państwa idą w miliardy złotych, tymczasem pomoc państwa dla górnictwa była mniejsza niż przekazana PLL LOT. Czasem warto wspomóc jakiś sektor, żeby to w przyszłości owocowało. Jeżeli zapadnie decyzja, że korzystamy z rodzimych zasobów, trzeba branży stworzyć możliwości funkcjonowania i wiele zmienić w prawie. Dotyczy to zarówno aktów prawnych o randze ustawowej, jak i drobnych przepisów, które niejednokrotnie wymuszają wykonywanie wielu nieuzasadnionych czynności, niemających wpływu na bezpieczeństwo czy wyniki wydobycia, za które trzeba płacić. Takie przepisy można bez szkody dla bhp skasować. Może też warto zejść o kilka złotych z obciążeniami lub dopłacić do polskiego węgla, żeby promować rodzimą produkcję? Kilka miesięcy temu, po wprowadzeniu rosyjskiego embarga, nawoływaliśmy "kupuj polskie jabłka", dlaczego by nie promować takiego hasła w odniesieniu do polskiego węgla?
Czy kierunek przyjęty przez rząd PO-PSL, zmierzający do integracji górnictwa z energetyką, należy kontynuować?
W niektórych przypadkach tak, ale nie chciałbym, aby moja wypowiedź była "nadinterpretowana". W żadnym przypadku nie można zaniechać działań. Nie jest sztuką wykopać węgiel - to potrafimy, sztuką jest go sprzedać. Dlatego trzeba szukać bezpośredniego odbiorcy surowca i łączyć z nim kopalnie. Takim odbiorcą może być energetyka, ale też firmy eksportujące. A może pójść w kierunku zwiększenia eksportu, co pozwoliłoby zwiększyć produkcję i obniżyć koszt jednostkowy? Idealnym rozwiązaniem byłoby dojście do punktu, w którym na węglu, oprócz całego otoczenia górnictwa, zarabiałyby także kopalnie. Trzeba jednak wystrzegać się sytuacji doprowadzającej do polsko-polskiej konkurencji zarówno na rynku krajowym, jak i zewnętrznym.
Największym problemem na dziś jest zasilenie kapitałowe górnictwa.
Nie sądzę, żeby dobrym rozwiązaniem było wykorzystanie TF Silesia.
W takim razie Węglokoks?
Oni się na tym znają i potrafią węgiel sprzedać. Widać też w tej spółce inny, nowoczesny styl zarządzania. Gdyby połączyć kompetencje handlowe Węglokoksu z wiedzą o wydobyciu, można by osiągnąć dobry efekt. Poza tym Węglokoks wyłożył już trochę kapitału na zasilenie Kompanii.
A ożywająca co jakiś czas koncepcja powołania koncernu Polski Węgiel?
Trzeba by było policzyć, czy jest to uzasadnione ekonomicznie. Za wskazane uważam planowane przez nowy rząd utworzenie nowego Ministerstwa Energetyki i Surowców, w którym skupiony byłby nadzór właścicielski nad górnictwem i energetyką, kwestie regulacyjne oraz zadania związane z polityką surowcową. Te kwestie muszą być regulowane w spójny sposób i najlepiej w jednym ośrodku decyzyjnym.
Według niektórych ekspertów ze względu na nadpodaż z polskiego rynku trzeba zdjąć 10-12 mln t węgla.
Spotkałem się z takimi opiniami, ale się z tym nie zgadzam. Wszystko zależy od tego, jakie dane bierze się pod uwagę i z jakiej metodologii się korzysta. Swój optymizm opieram na tym, że przeżyłem już takie załamanie rynku (dołek w 2002 r.) . Koniunktura przebiega przecież sinusoidalnie, po spadku następuje wzrost, a złoże pozostaje złożem.
źródło: nettg.pl, autor: Anna Zych