karwackiNie mieliśmy innej możliwości, bo żeby reprezentować pracowników kopalni, trzeba stworzyć związek zawodowy. Zdecydowanie jednak odcinamy się od innych organizacji związkowych. Naszym celem jest bowiem walka o prawa pracownika, a nie działalność komercyjna.

Chcemy działać tak, by nikt o nas nie powiedział "biuro podróży", jak często określa się inne organizacje - stwierdza w rozmowie z portalem górniczym nettg.pl Oskar Karwacki, przewodniczący związku zawodowego Jedność kopalni Pniówek.

Co spowodowało, że założyliście związek w kopalni Pniówek?
W czasie masówek związkowcy powtarzali wkoło, że nie podejmą decyzji bez zgody załogi. Okazało się jednak, że porozumienia, które podpisali uderzyły w zatrudnionych w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Ludzie poczuli, że zostali oszukani, i zrozumieli, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodziło. Związki zawodowe działające w JSW skupiają się na działalności komercyjnej, a nepotyzm jest w nich normalną praktyką. Nasz związek, tak musimy go nazwać, bo inaczej nie moglibyśmy reprezentować pracowników, powstał właśnie w odpowiedzi na niezadowolenie pracowników, z tego co dokonało się w połowie lutego br. Jest to jednak organizacja, która zdecydowanie odcina się od praktyk przyjętych w innych związkach. To nowa jakość oparta na nowych standardach.

Jakie to zatem standardy?
Zakaz prowadzenia jakiejkolwiek działalności komercyjnej w związku z zakładem pracy i działalności związkową. Chcemy uczciwie reprezentować interesy pracowników, a nie dbać o swoje własne. Ponadto chcemy bliższą uwagę zwrócić na warunki pracy. Mogę tu podać przykład, że chcemy zająć się tematem uczciwego pomiaru warunków klimatycznych.

Macie już za sobą pierwsze działania. Wysłaliście skargę do Państwowej Inspekcji Pracy.
Zgadza się. 27 lutego skierowaliśmy skargę do PIP. Dotyczy ona zapisów porozumienia, na które Jedność się nie zgodziła. Chodzi tu o wypłatę czternastej pensji, przymusową pracę w soboty oraz ośmiogodzinną szychtę. W tym ostatnim przypadku i tak wychodzi, że górnik pracuje sporo ponad osiem godzin. Od samych sygnalistów szybowych słyszałem, że średnio pracują po 8,5 godziny.

Nie taki cel mieli pracownicy, decydując się na strajk.
Przede wszystkim na masówkach związkowcy wywierali presję na załogach. Mówili: "wajpierw głosowaliście za strajkiem, a teraz nie chcecie się włączyć do akcji. Podziękujcie kolegom, którzy wzięli rewiry i urlopy. Ktoś musi w końcu strajkować".

Zarząd Spółki powtarzał, że strajk jest nielegalny.
Związkowcy twierdzili inaczej, a załogi ich słuchały. Później to sprawdziliśmy i okazało się, że strajk faktycznie jest nielegalny, bo nie została do końca wyczerpana procedura sporu zbiorowego. Można śmiało powiedzieć, że organizacje związkowe wyprowadziły pracowników w pole swoimi zapewnieniami.

Jakie nastroje panują wśród załogi JSW?
Z tego, co wiem 25 proc. załogi wypisało się już z organizacji związkowych. Przewiduję także, że druga fala masowych wypisów będzie miała miejsce w przyszłym tygodniu, kiedy będzie wypłata. To zjawisko pokazuje, że ludzie ewidentnie czują się oszukani.

źródło: nettg.pl, autor: MD