flagi unia polskaPrzepisy Unii Europejskiej, od których rząd i związki zgodnie postanowiły uzależnić realizację porozumienia, nie zostawiają żadnych złudzeń, że ich celem nie jest ratowanie, lecz likwidacja kopalń i ostateczne pożegnanie z przemysłem węglowym.

Misja, z którą we wtorek, 27 stycznia, pojechał do Brukseli Wojciech Kowalczyk, pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego, przypomina rozwiązywanie kwadratury koła. Przedstawiciel rządu ma wytargować jak najwięcej i musi przekonać Komisję Europejską, by zgodziła się na udzielenie przez Polskę pomocy publicznej dla kopalń węgla w ramach programu naprawczego, którego zasady wyznaczają porozumienie ze stroną społeczną oraz zaktualizowana w pośpiechu przez Sejm i Senat ustawa górnicza, podpisana już przez prezydenta.

Na początku rząd planował (kosztem 2,3 mld zł z budżetu) zlikwidować cztery nierentowne kopalnie Kompanii Węglowej, lecz po protestach zgodził się je gospodarczo reanimować i przygotować do sprzedaży prywatnym inwestorom (wariant ten jest o kilkanaście procent droższy i wymaga wpompowania w Spółkę Restrukturyzacji Kopalń prawie 2,5 mld zł). Pieniądze znajdą się m.in. w Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, Węglokoksie i państwowych spółkach energetycznych.

Jesteśmy w Unii, gramy według jej zasad
W czym tkwi problem? Państwu-członkowi Unii Europejskiej nie wolno dotować przedsiębiorstw inaczej niż zgodnie z prawem UE, a o legalności takiej pomocy publicznej (dopuszczonej w art. 107 traktatu o funkcjonowaniu UE) rozstrzyga każdorazowo "rząd Unii", czyli Komisja Europejska. Nic dziwnego, że odniesienie do prawa UE znalazło się w punkcie 4. porozumienia z 17 stycznia br., który mówi, że wymienione kopalnie będą nadal wydobywać węgiel w myśl programów naprawczych oraz - uwaga! - zgodnie z decyzją Rady UE nr 787 z grudnia 2010 r.

Decyzja nr 787 jest jedynym unijnym dokumentem o pomocy państwa dla niekonkurencyjnych kopalń węgla i niestety już w tytule zastrzega, że ma to być pomoc "ułatwiająca zamykanie" zakładów.

Nikt nie czeka na plany naprawcze!
Okazuje się, że Unia nie czeka na polskie programy naprawcze kopalń, bowiem art. 7 decyzji wyraźnie nakazuje państwu członkowskiemu zgłoszenie "planu zamknięcia". Musi ono nastąpić najpóźniej do 31 grudnia 2018 r., a jeśli kopalnia w tym dniu będzie nadal działać, państwo "musi odzyskać wszelką przyznaną pomoc w odniesieniu do całego okresu objętego planem zamknięcia". Rząd otwarcie zakłada, że tak właśnie będzie, a wydane pieniądze odda mu w rozliczeniu nowy prywatny nabywca kopalni. Jednak to nie takie proste, bo czy ktoś kupi kopalnię, której zdolności produkcyjne zredukowano do zera, i to tak, że nie da się ich przywrócić? Unia wyraźnie zdefiniowała w art. 1 decyzji, że zamknięcie kopalni "oznacza trwałe zaprzestanie produkcji i sprzedaży węgla".

Pytyjską odpowiedź dał parlamentarzystom Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta, zapytany o zgodność polskiego projektu z unijnymi ramami: jest zgodny, pod warunkiem że KE zaakceptuje plany zamknięcia i dopuści działalność górniczą w zamykanych (lub zlikwidowanych) kopalniach. Sprzeczność między wydobywaniem węgla a wygaszaniem kopalni UOKiK próbuje tłumaczyć "różną siatką pojęciową, którą posługują się decyzja Rady UE i polska ustawa".

Unia już węgla nie wspiera
Niestety KE nie musi przejmować się twórczością polskiego ustawodawcy, bowiem decyzja Rady UE sprzed czterech lat jest wyjątkowo przejrzysta i - co gorsza - jednoznacznie pokazuje, jak interpretować przepisy. W preambule Decyzji nr 787 wyliczono 13 konkretnych celów i przesłanek dokumentu: węgiel przestał być ważny dla bezpieczeństwa energetycznego UE (pkt 2), nie ma sensu wspierać go bez końca, jeśli promujemy OZE oraz niską emisję i zrównoważoną gospodarkę (pkt 3). Najlepiej zamykać kopalnie i zapłacić ich długi oraz złagodzić pieniędzmi "społeczne i regionalne konsekwencje zamknięcia" (pkt 4, 5). Górnictwo przestaje być traktowane ze specjalną troską, a pomoc ma być "stopniowo ograniczana" (pkt 7). Polski rząd w 2010 r. przyjął powyższe założenia.

Pomoc musi szybko maleć
Wola zmniejszania wydobycia i likwidowania kopalń w UE jest tak jawna, że w dokumencie zastrzeżono, iż "przedsiębiorstwa powinny być uprawnione do pomocy na pokrycie kosztów, które zgodnie ze zwykłymi zasadami rachunkowości nie dotyczą bezpośrednio kosztów produkcji (...), kosztów nadzwyczajnych, które powstają w związku z zamknięciem".

Określono też (art. 3), że rocznie państwu nie wolno wydać na "zamknięcie dla przemysłu węglowego" więcej, niż w 2010 r. (dla Polski 400 mln zł). To nie wszystko, bo całkowita kwota na zamknięcie musi szybko maleć. "Obniżka musi wynosić (...) do końca roku 2015 nie mniej niż 40 proc." w stosunku do 2011 r. (Ale już w 2016 minimum 60 proc. mniej, a w 2017 r. minimum 75 proc. mniej!).

Bat na spryciarzy
Unia na wiele sposobów zabezpieczyła się przed nieuprawnionym korzystaniem górnictwa z pomocy państwa. Między innymi firmy zamykające tylko część swoich kopalń muszą dla każdej z nich prowadzić oddzielną szczegółową księgowość, która "uniemożliwi przekazanie pomocy innym jednostkom produkcyjnym węgla, które nie są objęte planem zamknięcia" (art. 6). Nielegalne jest przelanie jakichkolwiek pieniędzy przed zatwierdzeniem przez Komisję planu (to na razie przypadek Kazimierza-Juliusza, a plan dotyczący Kompanii Węglowej również nie został jeszcze przedstawiony w Brukseli). Każdą zmianę planu i "wszelkie szczegółowe informacje istotne dla obliczenia przewidywanych kosztów produkcji i ich związku z planami zamknięcia" państwa mają zgłaszać Komisji, która "sprawdzi, czy przestrzegane są przepisy decyzji". W ostateczności KE ma prawo nakazać państwu natychmiastowe wstrzymanie wypłacania pomocy.

Test na unijne poczucie humoru?
Świadomość tego, co nakazuje unijne prawo, miała premier Ewa Kopacz, mówiąc w połowie stycznia, że "inne formy pomocy dla górnictwa niż zaproponowane przez rząd są niezgodne z zasadami UE". Zdawała sobie też sprawę z możliwych konsekwencji: - Nie mogę tych zasad złamać, bo naraziłabym nas na utratę ogromnych środków z unijnego budżetu - uzasadniała premier. Szkopuł w tym, że jej słowa odnosiły się do pierwotnego planu - zamykania kopalń. Po kilku dniach postanowiono kopalnie jednak uratować.
Decyzja nr 787 nie pozostawia wątpliwości, że nowy plan rządu i związków jest niewykonalny w ramach prawa UE i zwykłej logiki. Po prostu nie da się uratować kopalń, zamykając je. Jak też nie da się zamknąć kopalń, utrzymując w nich wydobycie węgla. Wszystko wskazuje więc, że fortel rządu na sito unijnych przepisów ma przypominać osławioną reklamę, w której aktor znacząco puszczał do widzów oko, zapewniając jednocześnie z telewizora, że piwo jest bezalkoholowe...

Reklama bawiła niektórych w Polsce. Tylko czy Unii spodoba się ten typ poczucia humoru?

*Mission impossible - ang.: niemożliwa misja

źródło: nettg.pl, autor: Witold Gałązka

ZWIĄZEK ZAWODOWY "KADRA"
KWK "CHWAŁOWICE" W RYBNIKU

ul. Przewozowa 4, 44-206 Rybnik
KRS: 0000000306
NIP: 642-256-54-66
REGON: 273939056