alarm1Górnictwo to branża wysoce upolityczniona, oddziałująca na całą gospodarkę i stanowiąca o bezpieczeństwie energetycznym Polski. Branża, w której rozwiązywanie problemów spycha się w niedoprecyzowaną przyszłość.

W górnictwie brak decyzyjności, brak pomysłu na dalsze losy przedsiębiorstw górniczych. Politycy chcą przede wszystkim spokoju w branży. Obawiają się, że demonstracje górników mogłyby przerodzić się w demonstracyjne domino. A niebawem serial wyborczy.

- Mieliśmy wnioski z raportu opracowanego przez Roland Berger i wiadomo było, w jakim kierunku iść - mówi portalowi wnp.pl przedstawiciel resortu gospodarki. - Jednak później doszło do szarży premiera Donalda Tuska i puszczania przez niego oka do górniczych związkowców w trakcie dwustronnych spotkań z nimi. Gdyby nie to, pewnie bylibyśmy w górnictwie w nieco innym punkcie.

Przypomnijmy: za wiodące firma Roland Berger uznała dostosowanie produkcji węgla energetycznego do popytu.

Wskazano, że redukcja potencjału wydobywczego musi być prowadzona racjonalnie, poprzez rezygnację z wydobycia w nieopłacalnych miejscach i zwiększanie go w tych miejscach, w których koszty są najniższe.

Zaznaczano, że udział węgla kamiennego w krajowym miksie energetycznym maleje i dalej będzie się zmniejszał. Więcej energii z odnawialnych źródeł, biomasy spalanej wraz z węglem oraz z węgla brunatnego - oznacza mniejsze zapotrzebowanie na węgiel ze śląskich kopalń.

Audytorzy z Roland Berger nie upatrywali zasadniczego zagrożenia dla śląskiego węgla w imporcie węgla ze Wschodu. Wskazywali, że zrestrukturyzowane polskie górnictwo mogłoby stopniowo odzyskiwać utracony krajowy rynek w regionach, gdzie rosyjski węgiel jest tańszy od polskiego.

Audyt Roland Berger potwierdził, że kopalnie nie wykorzystują w optymalny sposób swych zasobów, czyli sprzętu i ludzi.

Ograniczenia kodeksowe, finansowe i organizacyjne powodują, że zakłady, wydobywając węgiel przez pięć dni w tygodniu, wykorzystują realnie około 60 proc. ze swego potencjału.
Mimo to wydobycie jest wyższe niż możliwości sprzedaży. Tu warto przypomnieć, że na koniec sierpnia br. na zwałach przy kopalniach zalegało około 9 mln ton węgla.

Przedstawiciele Roland Berger wskazywali, że w Kompanii Węglowej jest 5-6 kopalń, gdzie - gdyby była zgoda społeczna i wola polityczna - można byłoby podjąć decyzję o jak najszybszym zamknięciu.

Z kolei ich produkcję przejęłyby kopalnie, w których są niskie koszty, korzystniejsze warunki, w tym mniejsze zagrożenia naturalne.

Audyt Roland Berger wykazał, że ograniczenie potencjału produkcyjnego, koncentracja wydobycia tam, gdzie to się opłaca, a także zmiany w sferze płac i zatrudnienia są w stanie przywrócić rentowność śląskim spółkom węglowym.

- Po rozmowach związków górniczych z poprzednim premierem Donaldem Tuskiem wiadomo było, że nie będzie woli politycznej do odchodzenia od wydobycia w miejscach nierentownych - mówi portalowi wnp.pl szef jednej z firm górniczych. - Jest przeciwnie, co mogliśmy zaobserwować w przypadku kopalni Kazimierz-Juliusz. Przed wyborami trudno się spodziewać tego, że zapadną jakiekolwiek niepopularne decyzje - zaznacza nasz rozmówca.

- Należy zdefiniować trwale nierentowne kopalnie ciągnące spółki węglowe w dół oraz kopalnie, które mogłyby w stanie uśpienia dotrwać do kolejnej koniunktury na rynku węgla - mówił w jednym z wywiadów dla portalu wnp.pl prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego. - W górnictwie przeplatają się bowiem okresy koniunktury i dekoniunktury. Są też kopalnie, które przed laty uchodziły za nierentowne, a później stały się kopalniami dochodowymi. Przypadek kopalni Kazimierz-Juliusz może być przykładem na to, że nawet taka kopalnia może przetrwać, jeśli uruchomi się proces polityczny. A z drugiej strony pokazuje ten przykład to, że jeśli ktoś ma odwagę nazywać rzeczy po imieniu, jak prezes Roman Łój, to zostanie za to ukarany. A bojaźń będzie tym większa im bliżej wyborów będziemy. Przypadek kopalni Kazimierz-Juliusz może odstręczać od działań reformatorskich w górnictwie. A one są konieczne - zaznaczył prof. Marek Szczepański.

A Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki podkreślił, że polskie górnictwo zmierza wprost ku katastrofie.

- Nie można zaklinać rzeczywistości, trzeba stawić czoła realnym problemom - zaznaczył Janusz Steinhoff. - Górnictwo znajduje się w fatalnej sytuacji finansowej. Potrzebna jest realizacja konkretnych działań. Potrzebne jest porozumienie między partnerami społecznymi a rządem. A zarządom spółek węglowych należy dać możliwość podejmowania działań, które przyczynią się do poprawy sytuacji.Trzeba usiąść do stołu i rozmawiać: o zmianie organizacji pracy, o redukcji kosztów, w tym również o potrzebie likwidacji trwale nierentownych kopalń - podkreślił Janusz Steinhoff.

Tomáš David, dyrektor generalny EP Energy, przewodniczący rady nadzorczej Przedsiębiorstwa Górniczego Silesia, wskazuje, że zapasy węgla rosną, firmom brakuje gotówki z powodu niezrealizowanej sprzedaży, niejednokrotnie dochodzi do przekroczenia możliwości fizycznego magazynowania węgla. Jednocześnie jakość węgla składowanego na zwałach ulega obniżeniu.

- W konsekwencji dochodzi do sytuacji, w której producenci, aby sprzedać węgiel ze zwałów, muszą obniżyć jego cenę - zaznacza w rozmowie z portalem wnp.pl Tomáš David. - I nie tyle mówimy tu o cenie znacznie niższej od konkurencji, ale, szczególnie w przypadku nieefektywnych zakładów, o tej poniżej kosztów produkcji. Wskutek degradacji węgla na zwałach i konieczności sprzedaży "za każdą cenę" dochodzi do skrajnej presji cenowej na rynku. Koszty przewyższają zyski przez co firmy, które nadprodukują, wpychają w strefę zagrożenia tych producentów, którzy mogliby jeszcze sobie radzić. Pozostali odnotowują znacznie niższe przychody niż byłoby to możliwe w normalnej sytuacji rynkowej. W Polsce jest to szczególnie widoczne i stanowi duży problem, gdyż w rzeczywistości lwia część produkcji przechodzi przez ten cykl.

W pierwszym półroczu br. strata finansowa netto polskiego górnictwa wyniosła 772,3 mln zł. Od stycznia do czerwca 2014 roku branża na samej sprzedaży węgla straciła 1,05 mld zł, wobec uzyskanego w pierwszym półroczu ubiegłego roku zysku w wysokości 64 mln zł.

Zdaniem Tomáša Davida należałoby ponownie zastanowić się nad planem zwiększania celów dla odnawialnych źródeł energii. Z pewnością jest dla nich miejsce w koszyku energetycznym, należy jednak również uwzględnić kwestię ogólnej konkurencyjności gospodarki czy też ceny energii i bezpieczeństwa energetycznego.

Wskazuje on, że przemysł węglowy będzie pod presją. Ta część Europy, w tym Polska, Czechy czy Niemcy, powinna więc bronić swego prawa do określania własnego koszyka energetycznego, swojego bezpieczeństwa energetycznego i konkurencyjności przemysłu.

źródło: wnp.pl, autor: Jerzy Dudała

ZWIĄZEK ZAWODOWY "KADRA"
KWK "CHWAŁOWICE" W RYBNIKU

ul. Przewozowa 4, 44-206 Rybnik
KRS: 0000000306
NIP: 642-256-54-66
REGON: 273939056