jerzy markowski1- Rozumiem decyzję związkowców o tyle, że negocjować trzeba o stabilnym poglądzie. Jeżeli ten pogląd ciągle się zmienia, to wiłaściwie nie bardzo wiadomo, o czym rozmawiamy - powiedział nettg.pl Jerzy Markowski, były wiceszef resortu gospadarki, w reakcji na wiadomości o zerwaniu przez stronę społeczną w poniedziałek (15 września) konsultacji w Kompanii Węglowej.

Przypomnijmy, że sztab protestacyjno-strajkowy w imieniu 13 organizacji związkowych z KW uzasadnił zerwanie rozmów "ciągłymi zmianami w treści konsultowanego planu naprawczego". Związkowców rozsierdził też, podpisany za ich plecami, list intencyjny między KW a Węglokoksem o sprzedaży 4 kopalń. Strona związkowa uznała, że "proces konsultacyjny został jednostronnie zerwany z winy pracodawcy" - podatno w poniedziałkowym komunikacie.

Czy rozumie Pan decyzję związkowców? - zapytaliśmy Jerzego Markowskiego.
- Rozumiem związki zawodowe o tyle, że negocjować trzeba o poglądze stabilnym. Jeżeli ten pogląd ciągle się zmienia, to właściwie nie bardzo wiadomo, o czym rozmawiamy - powiedział Markowski.
- Jestem w tej samej sytuacji, ponieważ media pytają mnie, co sądzę o rozwiązaniach zaproponowanych w programie naprawczym KW. Ja, kierując się pewnego rodzaju lojalnością środowiskową, odpowiadam, że skoro zarząd coś wymyślił, to znaczy, że tak będzie dobrze... I niestety sam wychodzę na idiotę, bo po tygodniu okazuje się, ża zarząd zmienia pomysł. Dlatego dla samej zasady przestałem już popierać jakiekolwiek rozwiązania, bo jak można popierać coś, od czego zaraz odstępuje sam autor? W tym momencie rozumiem związkowców - dodał b. wiceminister gospodarki.

Jak widzi Pan najbliższą przyszłość wokół KW?
- Mam nadzieję, że minister gospodarki Janusz Piechociński lub wiceminister Jerzy Witold Pietrewicz opamięta to całe towarzystwo, mam na myśli zarząd KW i związki zawodowe. I że powrócą one do normalnej rozmowy, bo nie ma alternatywy.

Czego im najbardziej teraz potrzeba? Może przydałby się mediator?
- Nie, tam potrzebny jest po prostu szef. Prezes KW został sam, nie pomaga mu właściciel. Od samego początku państwo, jako właściciel, nie wykonało żadnego ruchu wspierającego sektor. Nie wystarczą same deklaracje troski i zainteresowania, ale w tej sytuacji trzeba po prostu coś zrobić. To trochę tak, jakby się pan położył do szpitala i słuchał tylko dobrych rad lekarza, gdy trzeba pacjenta zoperować!

źródło: nettg.pl, autor: WIG