alarm1Może by tak Kompania sprzedała cztery kopalnie Węglokoksowi, a może też sprzedałaby kopalnię Bolesław Śmiały do Tauronu. A może jednak nie? Brak jasnego planu dotyczącego całego polskiego górnictwa jest porażający.

Może połączyć Kompanię Węglową, Katowicki Holding Węglowy i Węglokoks? A może jednak nie i realizować indywidualnie programy naprawcze dla KW i KHW.

Może sprzedać kopalnie z Kompanii Węglowej Węglokoksowi. Tyle że jeszcze nie wiadomo, które. A może też pomyśleć o sprzedaży kopalni Bolesław Śmiały Tauronowi?

Wysyp pomysłów - niespójnych, chaotycznych. Aż strach pomyśleć, że taki bajzel dotyczy jednej z najważniejszych gałęzi polskiej gospodarki.

- Odnoszę wrażenie, że mamy do czynienia z balem na Titanicu, a ludzie nie zdają sobie sprawy z tragizmu sytuacji - powiedział w niedawnym wywiadzie dla portalu wnp.pl Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki. Trudno odmówić mu racji.

- Przerażające jest to, że górnictwo - będące w tak tragicznej sytuacji, bo w zasadzie mówimy o perspektywie najbliższych miesięcy, kiedy w Kompanii Węglowej i w Katowickim Holdingu Węglowym znowu może zabraknąć środków na wynagrodzenia - miotane jest od koncepcji do koncepcji - zaznacza w rozmowie z portalem wnp.pl Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80. - I tak, raz rozpatrywana jest koncepcja konsolidacji na poziomie spółek węglowych oraz na poziomie energetyki po to, by zaraz potem rzucać hasła o rozbiciu Kompanii Węglowej i sprzedaży jej kolejnych kopalń do podmiotów zewnętrznych. Ten brak pomysłu na górnictwo widoczny jest na każdym szczeblu. Były hasła o potrzebie uporządkowania rynku wewnętrznego, w tym o powołaniu Państwowych Składów Węgla, były hasła o zablokowaniu importu rosyjskiego węgla. I na hasłach się skończyło. Ten brak pomysłu na górnictwo i chaos widać też w opracowanym przez zarząd Kompanii Węglowej programie naprawczym. Jednego dnia prezes Kompanii w obecności premiera uzasadnia konieczność sprzedaży czterech konkretnych kopalń po to, by niedługo później z równie wielkim przekonaniem mówić o sprzedaży innych kopalń. Wszystko to jest bardzo niepokojące - podsumowuje Bogusław Ziętek.

Wiele osób ze środowiska górniczego wskazuje, że w Kompanii Węglowej przed paru laty był zamysł wdrożenia programu, w którym przewidywano fakt nadejścia dekoniunktury. Jednak postawiono wówczas na wariant optymistyczny zawierający ambitne plany, jednak nie przystające do rzeczywistości. To się zemściło i Kompania została się ze zwałami surowca.

Polskie górnictwo ledwie zipie. Aż strach pomyśleć, co będzie z nim dalej.

W pierwszym półroczu br. strata finansowa netto polskiego górnictwa wyniosła 772,3 mln zł. Na samej sprzedaży węgla w pierwszych sześciu miesiącach tego roku spółki węglowe straciły ponad miliard zł.

W porównaniu do pierwszego półrocza 2013 roku, gdy górnictwo odnotowało niewielki zysk netto w wysokości 15,6 mln zł, nastąpiło znaczne pogorszenie - o 787,9 mln zł.

Od stycznia do czerwca br. branża na samej sprzedaży węgla straciła 1,05 mld zł, wobec uzyskanego w pierwszym półroczu ubiegłego roku zysku w wysokości 64 mln zł.

W pierwszym półroczu 2014 roku kopalnie wydobyły nieco powyżej 34 mln ton węgla kamiennego, czyli o 2,8 mln ton mniej niż w pierwszym półroczu 2013 roku.

Pod koniec czerwca br. na zwałach kopalń zalegało 8,3 mln ton niesprzedanego węgla.

- Problemy polskiego górnictwa wynikają z zaklinania rzeczywistości i z niechęci do podejmowania decyzji - zaznacza Janusz Steinhoff. - Deklaracje, że nie będziemy zamykać kopalń są pustosłowiem. O kopalniach i ich przyszłości ma decydować ekonomia i geologia. Trzeba zamykać kopalnie, które nie mają szans, w których występuje nadkoncentracja zagrożeń i w których od lat generowane są straty. To oczywiście musi być poparte wnikliwymi analizami.

Gdyby państwo miało klarowną strategię wobec górnictwa oraz energetyki, to przedsiębiorstwom z tych branż łatwiej byłoby tworzyć własne strategie. A tak działają doraźnie i odbijają się od ściany do ściany. Mamy wysyp różnych pomysłów, które potem nie są często nawet omawiane, nie wspominając już o ich realizacji.

Problemem jest niestabilność warunków ekonomicznych i formalno-prawnych. Ważne, by wreszcie padła odpowiedź na podstawowe pytanie: czego chce państwo i jak to osiągnąć. Potrzebne jest określenie celów i narzędzi.

Niestety ma strategii w państwie i firmy borykają się z problemem z własnymi strategiami. Poza tym górnictwo jest branżą mocno upolitycznioną.

Zarządy spółek coś proponują (inna rzecz, że warto mieć swe propozycje dokładnie i starannie dopracowane), związkowcy to potem kontestują. A władza puszcza do nich oko, chcąc mieć zapewniony spokój i brak protestów społecznych. I tak sobie to górnictwo dryfuje. Mamy bowiem do czynienia ze słabym państwem, niezdolnym do podejmowania decyzji.

- Politycy w dalszym ciągu chcieliby pielęgnowania ciszy w górnictwie, bowiem protesty w tej branży oznaczałyby dyskomfort rządzenia - mówi portalowi wnp.pl prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego.

źródło: wnp.pl, autor: Jerzy Dudała