Spór o polski węgiel
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Wiadomości
Konfliktowa sytuacja dotycząca polskiego górnictwa węgla kamiennego trwa od czasu polityczno - gospodarczej transformacji, jaka została rozpoczęta w 1989 r. Trzeba wrócić do historycznych już wydarzeń z tamtego czasu, ponieważ przynajmniej generalnie w sprawach tego górnictwa nic nie zmieniło się do dziś.
Pierwsza niekorzystna dla tej branży decyzja podjęta została przez popularny rząd Tadeusza Mazowieckiego. Polegała ona na tym, że ceny na rynku zostały uwolnione i natychmiast poszybowały w górę. Jedyny w tym wypadku wyjątek uczyniono dla górnictwa węglowego, gdzie niskie ceny urzędowo zostały zamrożone, aby nie podwyższać kosztów energii. Dzięki temu polska gospodarka miała utrzymać się na konkurencyjnym rynku.
Nazywano to „kotwicą inflacyjną”, której koszty ponosiło górnictwo węglowe. Utrzymanie przez kilka lat tych urzędowo niskich cen węgla, spowodowało, że kopalnie zostały zadłużone. Ich deficyt wynikał z wysokich cen zakupu wszystkich towarów niezbędnych do funkcjonowania kopalni, przy stałych cenach węgla.
Doszło do paradoksu, kiedy kopalnie, dzięki którym wytwarzano wtedy około 90 proc. energii musiały płacić za nią coraz wyższe ceny rynkowe, przy braku możliwości podniesienia ceny węgla. Przez długie lata niskie ceny węgla na międzynarodowych rynkach spowodowały dalszą zapaść finansową tego górnictwa.
Tradycja PRL
Kluczową sprawą okazała się państwowa własności kopalń węgla kamiennego, która z tradycji PRL przeszła na nową rzeczywistość polityczną i gospodarczą. Już samo zachowanie tej struktury dawnego systemu groziło katastrofą gospodarczą, gdyż jak wspomniano, w żaden sposób nie pasowała ona do nowych realiów.
Powszechny proces prywatyzacji nie dotyczył tego sektora. I tu następuje kolejny paradoks rodem z PRL. Otóż okazało się, że kolejno zmieniające się nowe rządy kontynuowały prawo własności kopalń górnictwa węglowego. Jednym z powodów tego stanu, były wysokie zarobki prezesów i całej hierachii węglowej. Ta zaś z tytułu państwowej własności tegoż górnictwa obsadzana była prominentami kolejnych zwycięzców w wyborach parlamentarnych.
Kadra ta z nadania politycznego o górnictwie węglowym, nie miała zielonego pojęcia. Było to tak zwaną tajemnicą poliszynela. Źle zarządzane spółki węglowe, przynosiły dalsze straty pogrążając w długach ten resort gospodarczy. Z punktu widzenia wypełnianych przez UE zaleceń, był to nijako samoistny powód do jego likwidacji.
Siła i słabość górniczych związków zawodowych
Przemiany polityczne i gospodarcze 1989 roku zneutralizowały pierwszy opór związków zawodowych. Wynikało to z ich roli, jaką odegrali oni w obaleniu PRL i popieraniu nowego rządu.
Łudzono się, że górnictwo węglowe poniesie chwilowe straty a następnie stanie się równorzędnym elementem gospodarczym wspieranym przez nowy rząd. Jak wiadomo do dziś, nic takiego nie nastąpiło.
Na propozycje prywatyzacji sektora węglowego związki zawodowe zawsze odpowiadały negatywnie. Po prostu związkowcy woleli mieć za partnera rząd, aniżeli prywatnego właściciela. Ten ostatni prawdopodobnie dbałby tylko o swoje dochody, a na związkowe protesty odpowiadałby likwidacją kopalni. Natomiast scenariusz taki realizowany przez rząd był mało prawdopodobny, ponieważ związkowe protesty negatywnie odbijały sie na popularności rządu, który chciał wygrać kolejne wybory parlamentarne.
Siła związków zawodowych generalnie skierowana była na kolejne podwyżki płac. Przy oporze rządu górnicy z kilofami szli na Warszawę, co jak dotąd skutecznie zmuszało rządowych decydentów, do pozytywnych dla nich decyzji. Tym razem jest trochę inaczej. Póchód na Warszawę nie wchodzi w rachubę, ze względu choćby na drastyczne przepisy związane z pandemią.
Rekordowe ceny węgla
Powstały one z kilku zasadniczych wzajemnie uzupełniających się powodów. Jednym z nich jest polityka gazowa Rosji, która dostarcza 40 proc. gazu na potrzeby UE. Przy niskich jego zapasach w UE i stosunkowo ostrej zimie, zakręcenie rosyjskiego kurka gazowego spowodowało, że jego ceny już na początku jesieni minionego roku, skoczyły do góry. Ich drastyczny skok ok. 300 proc. spowodował, większe zainteresowanie się tańszym paliwem, jakim jest węgiel kamienny.
To też jego ceny wzrosły mniej więcej w takiej samej proporcji osiągając chwilowo szczytowe notowania ok. 200 USD za jedną tonę. Choć cena ta znacząco już spadła, to jednak nadal utrzymuje sie w granicach 120 USD za tonę. Jest to cena o 50 proc. wyższa, od kosztów wydobycia w polskich kopalniach.
Wydawało by się, że dotychczas deficytowe kopalnie wspierane za zgoda UE dotacjami na ich restrukturyzację i likwidację, staną się dochodowe z szansą na spłacenie wszelkich długów i szansą na ekonomiczny sukces.
Umów trzeba dotrzymywać
Nic takiego, się jednak nie stało. Ku zdziwieniu związkowców pomimo najwyższych cen węgla w historii, polskie kopalnie nadal przynosiły straty. Jak to się stało, kiedy koszty wydobycia spadły nawet poniżej 80 USD za tonę?
Otóż, okazało się, że kopalnie zawarły z energetyką długoterminowe umowy na dostawy do nich węgla po obowiązujących wtedy niskich cenach. Dlatego ich wzrost na światowych rynkach, nie ma specjalnego znaczenia dla polskiego górnictwa węglowego.
Jakąś namiastką zysku z tego wzrostu cen, jest trwająca noc i dzień kolejka samochodów ciężarowych po węgiel dla prywatnych odbiorców, który jest sprzedawany po aktualnych wysokich cenach rynkowych. To jednak margines sprzedaży.
Związkowcy nie bardzo mogą zrozumieć ten mechanizm, domagając się wyższych cen dla swojego węgla odstawianego do państwowych elektrowni. Na co rząd odpowiada, że umów trzeba dotrzymywać i niska cena jego sprzedaży zostanie utrzymana. To, jakby powrót do czasów premiera Mazowieckiego, bo związkowcy zauważają, że górnictwo węglowe należy do państwa, a elektrownie, którym sprzedaje ono węgiel, też są państwowe.
Tak więc państwo samo ze sobą zawiera umowy, o które potem dba aby zostały dotrzymane. To państwo może w każdej chwili za zgodą samych siebie zmienić te umowy. Problem jest jednak w tym, że państwo nie chce tego uczynić. Woli aby o dotacjach na deficytowe górnictwo decydowała nieprzychylna mu UE.
źródło: nettg.pl, autor: Adam Maksymowicz