Co z pomocą dla kopalń?
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Wiadomości
W piątek, 17 grudnia, Sejm uchwalił nowelizację ustawy górniczej, która zakłada wdrożenie wartego 28,8 mld zł systemu wsparcia dla kopalń węgla kamiennego. Związkowcy wciąż nie są pewni, czy ta pomoc trafi do kopalń na początku roku wraz z wejściem ustawy w życie.
Ustawa precyzuje m.in. zasady udzielania publicznego wsparcia w postaci dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych kopalń. Określa też koszty tych działań do końca 2031 r., szacowane na 28 mld 821 mln zł. Przewiduje także zawieszenie spłaty i docelowe umorzenie części zobowiązań górniczych firm wobec ZUS i PFR.
Jeśli zawieszenie płatności będzie możliwe wraz z wejściem w życie nowelizacji, to uruchomienie subwencji będzie wymagało notyfikacji przez Komisję Europejską. Co do tego nie ma wątpliwości Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki.
Wewnątrzkrajowy dokument roboczy
- Ta ustawa to jest dokument, którego wymaga Unia Europejska, ponieważ Unia Europejska w sytuacji, kiedy ma zdecydować, czy może być udzielona pomoc publiczna, żąda informacji o tym, skąd ta pomoc publiczna będzie pochodziła i w jaki sposób będzie dystrybuowana. Dlatego jest to niejako wewnątrzkrajowy dokument roboczy, który będzie wymagał zgody Unii Europejskiej na jego zastosowanie. Inaczej jest to element przygotowania do decyzji finalnej – wskazuje Markowski.
Wątpliwości mają w tej kwestii jednak związkowcy, którzy argumentują, że sprzeczne sygnały w tej kwestii płynęły ze strony przedstawicieli rządu.
- Podczas rozmów deklaracje ministrów były bardzo enigmatyczne. Mówili, że notyfikacja może potrwać nawet rok, ale rząd postara się o ustawę, która do czasu pozytywnej decyzji notyfikacyjnej będzie wspierać górnictwo. To można było czytać w ten sposób, że ustawa wyjdzie i pomoc będzie możliwa. Jednak potem było kilka sygnałów mówiących o tym – zresztą to wybrzmiało również w Sejmie – że ustawa będzie mogła być uruchomiona dopiero po notyfikacji – powiedział Wacław Czerkawski, przewodniczący Rady OPZZ Województwa Śląskiego.
Która wersja aktualna?
- Teraz jest pytanie, która wersja jest aktualna. Trzeba będzie poczekać do końca procesu uchwalenia tej ustawy, bo teraz powędruje do Senatu, i wtedy pewnie się przekonamy, czy to się przełoży na realną pomoc, czy dopiero trzeba będzie czekać na notyfikację, czego górnictwo mogłoby nie wytrzymać, jeżeli miałoby to rzeczywiście trwać rok – dodał.
Związkowiec zwrócił również uwagę na bardzo poważne obawy związane z sytuacją, kiedy pomoc zostałaby uruchomiona bez zgody Komisji Europejskiej.
- Obawiamy się tzw. wariantu stoczniowego. Może być tak, że bez zgody, bez notyfikacji pójdzie pomoc dla górnictwa, a potem panowie z Brukseli powiedzą, że jednak żadnej pomocy nie mogło być. Tak jak to było w przypadku stoczni. Wtedy trzeba będzie zwracać pieniądze, co skończy się upadłością branży – powiedział Czerkawski.
Bogusław Hutek, przewodniczący górniczej Solidarności, zwraca uwagę, że pomoc powinna trafić do kopalń jak najszybciej.
- Jeśli górnictwo nie otrzyma pomocy i w lutym nie będzie pieniędzy na wynagrodzenia, to rząd poniesie tego konsekwencje. Zgodnie z deklaracjami wicepremiera Sasina i wiceministra Pyzika ustawa ma pomóc w subsydiowaniu odchodzenia od produkcji węgla i zapewnić utrzymanie płynności finansowej. Czy ta ustawa rzeczywiście na to pozwoli, tego nie wiem, to jest problem rządu – powiedział przewodniczący górniczej Solidarności.
- Zgodziliśmy na likwidację górnictwa przez kolejne 29 lat. To nie my, a rząd miał notyfikować pomoc w Unii Europejskiej. Przez trzy miesiące nie było ministra od górnictwa. Gdyby był minister, to wiele spraw można było już załatwić - pewnie notyfikacja byłaby wcześniej, a nie w połowie stycznia. Pomoc jest konieczna, żeby ratować kopalnie PGG i Taurona Wydobycie. Jeśli chodzi o PGG, to mamy sprzeczne informacje, czy pieniędzy wystarczy do końca stycznia, lutego czy marca – dodał Hutek.
źródło: nettg.pl, autor: Jacek Madeja