Kryzys górnictwa kryzysem zarządzania
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Wiadomości
Wyniki audytu w Kompanii Węglowej i liczne raporty wskazują na to, że w KW miała miejsce ogromna niegospodarność, żeby użyć najłagodniejszego sformułowania - zauważa w rozmowie z Trybuną Górniczą dr DOMINIK SMYRGAŁA, ekspert ds. energetyki i wykładowca Collegium Civitas.
Krytycy rządu i zwolennicy świata bez węgla uważają, że polskie górnictwo węgla kamiennego już się nie podniesie. Pan w tej materii jest optymistą, pesymistą, realistą?
Z całą pewnością jestem przeciwnikiem pochopnego wydawania wyroków o przyszłości górnictwa. Wyniki audytu w Kompanii Węglowej i liczne raporty wskazują na to, że w KW miała miejsce ogromna niegospodarność, żeby użyć najłagodniejszego sformułowania. Ściany wykorzystywane tylko w 60 proc., usługi zewnętrzne kupowane za kwotę przekraczającą znacząco zysk netto, przerost zatrudnienia na stanowiskach nieprodukcyjnych - to tylko niektóre aspekty sytuacji tej spółki. Do tego należy dodać wysokie opodatkowanie produkcji przemysłowej w Polsce, w tym pracy (podatki i wszelkie składki). Obliczenia - nad którymi aktualnie pracuję z dr. Kamilem Zubelewiczem - pokazują skalę korzyści utraconych w latach 2007-2014. Dokładny wynik opublikujemy w artykule naukowym, ale zdradzę, że kwota znacząco przekracza potrzeby kapitałowe powstającej PGG. Do tego wszystkiego należy także dodać archaiczny system wynagrodzeń. To wszystko pokazuje, że istnieją bardzo poważne możliwości zwiększenia efektywności i poprawy konkurencyjności górnictwa. Ale tak naprawdę główny czynnik kształtujący przyszłość górnictwa leży gdzie indziej. Bardzo dużo zależy od unijnego ustawodawstwa w zakresie przeciwdziałania zmianom klimatu, ochrony środowiska i liberalizacji rynku energii wraz z tworzeniem regionalnych rynków energii. Będą one wyznaczały wielkość rzeczywistego popytu na węgiel w Polsce. Na to nakłada się jeszcze kwestia bilansowania mocy w polskim systemie przesyłowym. Kształt rynku mocy lub kontraktu różnicowego może mieć decydujący wpływ. Osobiście uważam, że istnieje konieczność prowadzenia intensywnych badań naukowych nad wykorzystaniem węgla w gospodarce tak, aby cały czas pozostawał atrakcyjnym surowcem, nie tylko energetycznym.
Nie tak dawno Kompanii Węglowej za wzór co niektórzy stawiali czeską spółkę węglową OKD. Czy to oznacza, że gdyby przed laty doszło do prywatyzacji kopalń węgla kamiennego, to dziś kopalnie w Polsce miałyby się lepiej?
Rzekomy sukces OKD i czeskiego górnictwa był w dużej mierze przereklamowany. Czeski sektor węgla kamiennego radził sobie głównie dlatego, że w Czechach ceny energii były sporo wyższe niż w Polsce, w związku z tym mógł liczyć na wyższe marże, sprzedając węgiel do elektrowni. Należy także pamiętać, że w bilansie energetycznym naszych południowych sąsiadów znacznie większą rolę odgrywa węgiel brunatny.
Kontynuując kwestię prywatyzacji: nie sądzi pan, że poprzednia władza, wpuszczając Jastrzębską Spółkę Węglową na Giełdę Papierów Wartościowych, przysporzyła Spółce więcej szkody niż pożytku?
Prywatyzacja JSW przyniosła pewne pozytywne skutki. Samo to, że była spółką prawa handlowego notowaną na giełdzie, wymuszało inne zasady sprawozdawczości i ładu korporacyjnego. Widać to było także w strukturze kosztów, która w JSW była znacznie zdrowsza, niż np. w KW. Problem jednak jest inny. Nadal dominującym akcjonariuszem, a więc głównym właścicielem, był Skarb Państwa. Powodowało to klasyczny paradoks, znany także ze spółek energetycznych w Polsce, gdzie firma nie była w stanie inwestować zysku, ponieważ był on na bieżąco wypłacany w formie dywidendy, a do tego jeszcze musiała liczyć się z celami politycznymi rządu. JSW cały czas pozostawała w gorsecie ograniczeń związanych z prawodawstwem górniczym, dotyczącym m.in. zasad wynagrodzeń.
Rząd, ratując spółki węglowe przed upadłością, ratuje bardziej podstawy bezpieczeństwa energetycznego państwa czy spokój społeczny?
W przypadku JSW należy pamiętać także o tym, że Spółka odkupiła od KW kopalnię Knurów-Szczygłowice za 1,5 mld zł, co znacząco podkopało jej pozycję w trudnym roku 2014. Brutalnie mówiąc: był to rodzaj wewnętrznego kanibalizmu, polegający na tym, że państwo handlowało samo ze sobą. Gdyby rzeczywiście chodziło o węgiel koksujący, będący podstawowym produktem JSW, równie dobrze można było dokonać cesji. Takie ratowanie spółek węglowych z pewnością niczemu nie pomoże. Ratowanie spółek węglowych to ratowanie obu tych aspektów - i bezpieczeństwa energetycznego, i spokoju społecznego. W krótkim i średnim okresie nie ma możliwości zastąpienia węgla kamiennego w produkcji energii elektrycznej innym nośnikiem - chyba że kosztem gwałtownego pogorszenia bezpieczeństwa energetycznego poprzez import z zagranicy gazu ziemnego lub prądu jako takiego. Jedno i drugie doprowadziłoby zresztą do radykalnego wzrostu cen energii elektrycznej. Sytuacji społecznej na Śląsku chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć.
Jak pan postrzega zagraniczne inicjatywy budowany w Polsce nowych kopalń?
Jeżeli spółki australijskie i niemieckie rzeczywiście dysponują technologią i kulturą organizacyjną pozwalającą wydobywać tonę węgla za 19-25 amerykańskich dolarów za tonę - tak jak twierdzą, to dzisiejsze ceny ARA czy RB nie będą robiły na nich specjalnego wrażenia. Dla mnie jest to argument za tym, że kryzys górnictwa w Polsce jest kryzysem zarządzania. Chociaż oczywiście zadziała zasada: "poznacie ich po ich owocach".
Jeżeli biznes jest państwowy, to czy można go ratować ze środków publicznych? Jak się to ma do unijnych zasad udzielania pomocy publicznej?
Każde państwo ma jakieś ustalone formy interwencjonizmu w sektor energetyczny. Niekoniecznie muszą to być dopłaty z budżetu. W Niemczech istnieje mechanizm doliczania opłaty na rozwój OZE do rachunków za prąd odbiorców indywidualnych. Ale można stworzyć idealny protekcjonizm bez dopłat, odpowiednio regulując rynek. Po prostu węgiel jest na cenzurowanym. Też wolałbym, żeby polskich kopalni nie trzeba było ratować za publiczne pieniądze. Z drugiej strony wydaje mi się, że polskie górnictwo może być konkurencyjne, jeśli się je odpowiednio zreformuje. Wtedy inwestycja w kopalnie może okazać się skuteczna. Ale jeśli sprowadzi się to do kolejnej zrzutki na pokrycie istniejących długów, nic z tego nie będzie.
Zgodzi się pan z tezą, że górnictwo węgla kamiennego w Polsce w sytuacji globalnego spadku cen paliw samo na siebie nie zarobi? Czy ma sens łączenie go z energetyką?
Wszystkie inwestycje w energetykę i wydobycie mają bardzo długi horyzont czasowy. Konia z rzędem temu, kto przewidzi, jakie ceny będą za 20-30 lat i jakie zapotrzebowanie na energię. Ważne będą plany rozwojowe państwa, to, jak będzie się sprawdzał plan Morawieckiego. Prosta rzecz: jeśli rzeczywiście mamy stać się piętnastą gospodarką świata, to poziom zużycia energii per capita wzrośnie zapewne do średniego poziomu typowego dla Europy Zachodniej. Czyli z 2,5 t odpowiednika ropy naftowej na mieszkańca do 4-5 t. Co wtedy? Budowanie holdingów pionowych, obejmujących cały łańcuch produkcji, bywa niekiedy dobrym rozwiązaniem, ponieważ gwarantuje bezpieczeństwo dostaw surowca, nawet jeśli po nieco gorszej cenie. Tak czy inaczej - kluczowa jest reforma zarządzania i zwiększenie konkurencyjności górnictwa.
źródło: nettg.pl