tragedia KKDziesięć lat temu oczy całej Polski były skierowane na ruch Śląsk kopalni Wujek. To tam 18 września, 1050 m pod ziemią, w ścianie 5, w pokładzie 409, rozegrała się tragedia. Zapalił się metan, a potem wybuchł. Zginęło 20 górników, a kilkudziesięciu zostało rannych. O tej tragedii przypomina pomnik stojący przed wejściem do kopalni, która obecnie jest w fazie likwidacji. To przed nim w 10. rocznicę katastrofy, jak co roku spotkają się rodziny, przyjaciele i koledzy poległych górników oraz delegacje reprezentujące spółki górnicze i instytucje branżowe.

Do tragedii doszło w piątek na porannej zmianie - jak ustalono - o godz. 10.10 w czasie urabiania ściany kombajnem. Dyspozytor o godz. 10.13 zaobserwował gwałtowny wzrost stężeń metanu. Jego poziom sięgał nawet 22 proc. W kopalni rozpoczęła się akcja ratownicza. Ustalono, że w rejonie zagrożenia znajduje się 222 pracowników. Ewakuowano wszystkich. Odnaleziono także ciała 12 górników, którzy zginęli na miejscu. Rannych przetransportowano do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Świętej Barbary w Sosnowcu, Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego w Katowicach Ochojcu, Szpitala Specjalistycznego w Chorzowie, Szpitala Miejskiego w Siemianowicach Śląskich, Szpitala Miejskiego w Rudzie Śląskiej oraz Szpitala w Łęcznej. W sobotę, 19 września, zmarł pierwszy z rannych górników. Miał poparzone 70 proc. powierzchni ciała. Bilans ofiar katastrofy wzrósł do 13. Tego dnia prezydent Lech Kaczyński zadecydował o ogłoszeniu od poniedziałku, 21 września, dwudniowej żałoby narodowej.

Nowy tydzień przyniósł następne smutne wiadomości. W poniedziałek zmarł kolejny ranny górnik. Miał 44 lata. W wyniku katastrofy miał poparzone drogi oddechowe i 80 proc. powierzchni ciała. Do środy bilans ofiar katastrofy wzrósł do 17. Zmarł jeden z górników, który przebywał w siemianowickim CLO, oraz dwóch w Szpitalu św. Barbary w Sosnowcu. W piątek, 25 września, zostały przekazane kolejne smutne informacje. Bilans ofiar wzrósł do 18 osób. Ostatniego dnia września zmarł kolejny poszkodowany. Miał 45 lat. Dwa tygodnie po katastrofie liczba zabitych wzrosła do 20. W siemianowickim CLO zmarł kolejny ranny.

Pierwotnie uważano, że w ruchu Śląsk doszło do zapalenia metanu. Później ustalono, że doszło także do wybuchu gazu. Górników zabiły m.in. płomienie, sięgająca tysiąca stopni Celsjusza temperatura, podmuch i przemieszczająca się fala ciśnienia oraz atmosfera, która nie nadawała się do oddychania. Z opinii biegłych wynikało, że zapalenie i wybuch metanu miały charakter naturalny. Gaz zgromadził się w przestrzeni po eksploatacji węgla i w wyniku ruchu górotworu uwolnił się do wyrobiska; tam doszło do jego samozapłonu i wybuchu. Wszystko trwało najwyżej półtorej sekundy.

Prowadzone po katastrofie postępowanie nadzoru górniczego wykazało m.in. błędy i naruszanie przepisów w kopalni. W wyrobisku 1050 m pod ziemią przebywało zbyt wielu pracowników, rejon był nieodpowiednio przewietrzany, a chodniki przebiegające w pobliżu ściany wydobywczej były zbyt długie. W złym stanie były urządzenia, przede wszystkim przewody elektryczne. Śledczy prowadzący w tej sprawie odrębne postępowanie potwierdzili dużą część nieprawidłowości, za które odpowiedzialność przypisywano kilkudziesięciu osobom, nie znaleziono jednak dowodów, że to z ich winy doszło do tragedii. Śledztwo w sprawie katastrofy umorzono.

źródło: nettg.pl, autor: MD

ZWIĄZEK ZAWODOWY "KADRA"
KWK "CHWAŁOWICE" W RYBNIKU

ul. Przewozowa 4, 44-206 Rybnik
KRS: 0000000306
NIP: 642-256-54-66
REGON: 273939056