- Czy zna Pan w innych częściach Polski jakieś środowiska, które dostają po 10 tys. zł i są niezadowolone? Boli mnie, że krytyka ustawy rozlega się w branży, która dopiero odbiła sie od dna - mówił w porannej audycji Radia Piekary w poniedziałek (16 października) wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski, który konsekwentnie bronił rozwiązań przyjętych w ustawie o deputatach dla emerytów górniczych uchwalonej w zeszłym tygodniu przez Sejm.

Rozmowę zdominowała kwestia ustawy o deputatach. Dziennikarz przypomniał, że Solidarność górnicza, a w niedzielę również PO, negatywnie oceniły prawo uchwalone przez posłów. Krytyka dotyczy m.in. grupy 12 tys. byłych górników, którzy w momencie przechodzenia do nowo utworzonej spółki Polska Grupa Górnicza podpisywali zrzeczenie się roszczeń do deputatu węglowego, a wkrótce potem przeszli na emeryturę. Ustawa nie daje im jednorazowego świadczenia rekomspensacyjnego za utracony deputat.

Wiceminister energii uzasadniał, że grupę uprawnionych zdefiniowano logicznie i sprawiedliwie:

- To 235 tys. osób, które były już emerytami i decyzjami spółek odebrano im prawo do deputatu - tłumaczył Tobiszowski, prosząc o porównanie skali: 235 tys. uprawnionych do 12 tys. niezadowolonych.

- I nagle podnosi się rwetes. Grupa 12 tys. to ci, którzy przechodzili na emerytury i już w tym momencie nie mieli prawa do deputatu - podkreślał, zwracają uwagę, że ci, którym ustawa daje rekompensatę są także "z trochę innego portfela emeryckiego, bo przechodzący później mieli jednak wyższe świadczenia emerytalne".

Prowadzący audycję przypomniał, że według wcześniejszych doniesień o projekcie ustawy, miała ona pozostawiać możliwość wyboru: pieniądze lub dalsze świadczenie w naturze.

- Wybór istnieje! - oponował Grzegorz Tobiszowski.

- Jeśli ktoś uważa, że ma dalej prawo do deputatu, może przecież dochodzić swoich roszczeń! My proponujemy 10 tys. zł, bo na tyle stać budżet - odparł wiceminister.

Skrytykował postawę opozycji z PO ("byli milczący, nieskuteczni, doprowadzili do upadku branży") oraz związkowców z górniczej Solidarności.

- Gdzie byli związkowcy, gdy PO i PSL odbierały setkom tysięcy ludzi prawo do deputatu? - zapytał Grzegorz Tobiszowski. Tobiszowski akcentował, że krytykom ustawy chodzi o "ciągłe jątrzenie i skłócanie ludzi". Nie krył zawodu, że głosy krytyki docierają ze środowiska górniczego.

- My nie odbieramy nikomu niczego. Dajemy po 10 tys. zł emerytom, którzy zostali pokrzywdzeni w przeszłości. Czy zna Pan w innych częściach Polski jakieś środowiska, które dostają po 10 tys. zł i są niezadowolone? - pytał retorycznie wiceminister energii.

źródło: nettg.pl, autor: WIG